Przypomnijmy, że zakład został zamknięty w miniony piątek. Wtedy pod jego bramami zapalono znicze, powieszono wieniec. Pracownicy blokowali wyjazd - uniemożliwiając wywiezienie cukru - do soboty rano, potem dalej, aż do 23.00 w niedzielę. Wczoraj znów stawili się pod zakładem. Tym razem o 7.00 rano. O godzinie, na którą od lat przychodzili tu do pracy. Kilka godzin później, tuż przed rozpoczęciem negocjacji z zarządem firmy, rozpoczęła się pikieta. Mieszkańcy, samorządowcy, koledzy związkowcy i proboszcz parafii Ostrowite ks. Zdzisław Kupiszewski przyszli wspierać cukrowników.
Jan Cieszyński, przewodniczący zakładowej "Solidarności": - Żądamy 18-miesięcznego odszkodowania, czyli około 60 tys. zł,__plus to, co nam się należy zgodnie z Kodeksem Pracy. Łącznie 24 pensje. 18 pensji odszkodowania to o wiele mniej, niż proponowano w koncernie Krajowej Spółki Cukrowej. Tam jest mowa o 76 tys. zł.
Witold Zarębski, dyrektor do spraw operacyjnych British Sugar Overseas, wielokrotnie przekonywał, że sukcesem będzie, jeżeli pracownicy otrzymają 12-krotność pensji, podobnie jak załoga wygaszonej wcześniej cukrowni w Unisławiu (powiat chełmiński).
- Pan Zarębski ma prawo mówić, że 12 pensji to super. Ale nie dla tej załogi. My będziemy elastyczni podczas negocjacji, ale nasza elastyczność ma swoje granice. Będziemy bronili swoich założeń, bo byliśmy załogą dobrą, sumienną i uważamy, że zasługujemy na to, o co walczymy. Do końca zachowywaliśmy się godnie wobec pracodawcy. Liczymy na wzajemność - mówi Cieszyński.
Jeżeli negocjacje skończą się pomyślnie dla załogi (Jan Cieszyński podchodzi do tego sceptycznie), to odstąpi ona od blokowania bram. Jeżeli nie - protest zostanie zaostrzony.
- Przywieziemy innych związkowców z regionu - zapowiada przewodniczący zarządu regionu toruńsko-włocławskiego "Solidarności" Jacek Żurawski. - Na tym polega solidarność, że w tych chwilach, kiedy gdzieś dzieje się krzywda naszym ludziom, skrzykujemy się z całego regionu i robimy kilkusetosobową manifestację. W ub. roku wiosną zorganizowaliśmy taką pikietę przed kopalnią soli w Inowrocławiu i wtedy zamierzenia zarządu kopalni - bardzo niekorzystne dla pracowników - zostały zmienione.
W chwili, gdy zamykaliśmy to wydanie, negocjacje jeszcze trwały. Do sprawy wrócimy.
