- Opowiadałeś o wyprawie...
- Z lata 2004 roku.
- Mówiłeś dzieciakom o Afryce.
- Staram się pokazywać Afrykę inaczej. Afrykę przedstawia się bardzo jednostronnie i chodzi o to, żeby zdementować tę opinię. Byłem w Afryce nawet w tych najbardziej dziwnych krajach: Angola czy Kongo, gdzie bardzo mało ludzi bywa i okazuje się, że to są normalne kraje.
- W opinii wielu ludzi wyprawy afrykańskie są bardzo niebezpieczne. Czy to prawda?
- To tylko stereotyp. Nie oglądam w ogóle stron MSZ, nie czytam przewodników, bo tak naprawdę nie ma niebezpiecznych miejsc. Najbardziej niebezpiecznym miejscem jakie znam jest Polska, bo można "za darmo" dostać po ryju.
Byłem w krajach dotkniętych wojnami, ale nawet tam trzeba sobie "zarobić", żeby oberwać.
- Jaką wyprawę najmilej wspominasz?
- Nie potrafię odpowiedzieć. Na każdej wyprawie spotykam ciekawych, wspaniałych ludzi, bo w ten sposób rozumiem podróżowanie. Nie geograficznie, a demograficznie. Ostatnio byłem na północy Czadu (Przypominamy, że Czytelnicy "Pomorskiej" mogli śledzić na łamach kolejne etapy tej wyprawy - red.). Spotkałem tam wspaniałych Muzułmanów. Nigdy nie sądziłem, że mogą być tak otwarci na inne kultury i tak tolerancyjni.
- Jak zbierasz fundusze na swoje podróże?
- Różnie. Robię na przykład prezentacje dla uczniów. Ponadto mam znajomych, którzy mają różne firmy i pomogają mi, bo przecież trzeba zainwestować w sprzęt. Inni dają mi ubezpieczenie.
- Gdzie następny kierunek?
- Na Syberię. Jadę latem i będziemy robić film o neoszamanizmie. Nie jest to daleko.
- Skąd u ciebie to podróżnicze zacięcie?
- Ktoś ma to w sobie albo nie. Może być to uwarunkowane genetycznie. Mój ojciec często jeździł po kraju. U siebie doszukałem się tatarskich korzeni. Na pierwszej wyprawie byłem osiem lat temu. Potem próbowałem wielu rzeczy. W końcu doszedłem do wniosku, że będę robił to co lubię. Od trzech lat podróżuję intensywnie. Jeżdżę, piszę, robię filmy i z tego żyję.
- Za jedną z podróży dostałeś prestiżową nagrodę podróżniczą.
- Tak, Kolosa. Za tę samotną wyprawę po Afryce po krajach, do których ludzie nie chcą jeździć.
- Zabrzmi to patetyczne, ale jakie jest twoje przesłanie do ludzi?
- Zawsze powtarzam, że telewizja zabija wyobraźnię. To takie leganckie medium za pośrednictwem którego kapitalistyczne rządy nami sterują. Człowiek jest na tyle autonomiczną jednostką, że może sam o sobie decydować. Musi zdać sobie tylko z tego sprawę. W konsumpcyjnym społeczeństwie jest to trudne, ale ludzie powinni to zacząć sami odkrywać.
Dzieciakom staram się pokazać, że można to robić - samemu odkrywać za pomocą własnych doświadczeń. I jest to dużo ciekawsze niż za pomocą tego "genialnego" pudełka.
***
O wyprawach Aruna czytaj również na www.sendivius.pl