Startują od Gwatemali. -Tam nasza rodzina rozpocznie roczną podróż po całym świecie - zdradza torunianin Wojciech Łopaciński. - Może uda się nawet zahaczyć o Antarktydę?
Dokładnie za 150 dni Agnieszka, Wojciech, Lusia i Wojtek Łopacińscy wejdą na pokład samolotu lecącego do Gwatemali. Na Ameryce Łacińskiej ich wyprawa jednak się nie skończy. Ona się tutaj dopiero rozpocznie.- Ruszamy w świat! Będziemy podróżować przez okrągły rok - cieszy się Wojciech Łopaciński.
Początkowo chcieli pokonać koleją transsyberyjską ponad 9 tysięcy kilometrów. - Ale jednak nie zaczynamy od Azji. Zmieniliśmy plany w piętnaście minut - opowiada torunianin. - Wszystko dzięki promocyjnym biletom do Gwatemali - zapłaciliśmy tysiąc złotych z kawałkiem za przelot jednej osoby, świetna okazja. Od dziesięciu lat jestem dyrektorem dużego hotelu w Toruniu, w pracy muszę wszystko planować z kajecikiem w ręku. Jako menedżer, każdą rzecz dopinam na ostatni guzik. Ale nie tym razem. Zależy mi na tym, żeby nasza wyprawa miała w sobie element spontaniczności. Nie skusimy się na ofertę biur podróży, nie będziemy nocować w hotelach - zabieramy namiot, chętnie skorzystamy także z go-ścinności obcokrajowców.
Łopacińscy zwiedzą około pięćdziesięciu państw. Nie chcą jednak odwiedzać krajów wysoko rozwiniętych. - Odpadają Japonia, Stany Zjednoczone czy Kanada - dodaje podróżnik. - Dlaczego? Chcemy pokazać dzieciom świat z tej drugiej strony. Ruszamy m.in. do Peru, Argentyny, Chile, Ekwadoru, a w Meksyku spędzimy miesiąc. Pojawimy się m. in. w wyjątkowym miasteczku Ushuaia, najbardziej wysuniętym miejscu na południe. Razem z synem postawiliśmy przed sobą wyzwanie - chcemy wspiąć się na Tajumulco, najwyższy szczyt Ameryki Łacińskiej (4 220 m n.p.m.). Pierwsze, co zrobimy w Gwatemali, to zapiszemy się z żoną na kilka lekcji hiszpańskiego. Grzech nie skorzystać z takiej okazji, żeby go podszlifować u boku native speakera. Angielski znamy wszyscy, ja jeszcze coś tam pamiętam z niemieckiego.
Wyjątkowe znaczenie ma dla nich Afryka. Wybierają się m.in. do Etopii, Zambii czy Kongo. Odwiedzą jedno z najmniejszych państw Czarnego Lądu - Burundi.
Azja? Łopacińscy na mapie zaznaczyli Indie, Laos, Tybet, Kambodżę, Filipiny czy urzekającą Malezję.
- Kiedy rozmawiamy ze znajomymi, zawsze słyszymy - zobaczcie jeszcze to i to, jedźcie koniecznie tam i tam. W ten sposób plan się non stop zmienia - przyznają.
Oprócz apetytu na podróż dookoła świata Łopacińscy mają już na swoim koncie wiele przygód. Dwa lata temu pani Agnieszka i pan Wojciech chwycili za plecaki, w ciągu trzech tygodni pokonali 7 tysięcy kilometrów i trasę Singapur-Malezja-Tajlandia. Wojtek junior mo-że poszczycić się przejściem trzystu kilometrów w pielgrzymce do Częstochowy. Wziął w niej udział jako dwulatek. W 2010 roku zaś, sześcioletnia Lusia stanęła o wschodzie słońca na Babiej Górze (1725 m n.p.m.).
Fani TVN-owskiego programu "Ugotowani" mogą pamiętać pana Wojtka jako zwycięzcę jednego z odcinków. Podał wówczas zupę "Bangkok zanurzony w cytrynowym kokosie", na obiad - "włoską ulicznicę w czerwieni, czyli spaghetti z tuńczykiem, anchois i kaparami".
Przepisy przywozi z podróży. W Bangkoku spróbował prażonych insektów, w Paryżu zjadł kanapkę z jądrami byka. - Kocham kuchnię tajską, śródziemnomorską - dodaje. - Już cieszę się na nowe smaki.
Łucja jest uczennicą trzeciej klasy podstawówki, Wojtek chodzi do szóstej. Roczna podróż dookoła świata będzie dla nich ucieczką od szkolnych ławek?- Ich salą klasową będzie pociąg, riksza, taksówka, autobus. Dzieciaki i tak muszą dokładnie przerobić cały materiał - podkreśla pan Wojciech. - Córka uczy się w szkole muzycznej, a syn - u salezjanów. Jesteśmy w trakcie rozmów z dyrekcją. Po powrocie Łucję i Wojtka czekają egzaminy. Jedyny problem stanowi fortepian córki - on musi zostać w domu. Poza tym, hasłem wyjazdu jest pytanie: "Czy wszystkie dzieci świata chodzą do szkoły?". Chcemy spotykać się z uczniami z różnych państw, zobaczyć, jak wygląda ich dzień w szkole, dowiedzieć, czego dokładnie się uczą. Podróż w najdalsze zakątki świata ma też zwrócić uwagę na problemy, z którymi stykają się najmłodsi na różnych szerokościach geograficznych.
Dzięki współpracy z Fundacją Dzieci Afryki Łopacińscy są już umówieni z kilkoma szkołami. Ugoszczą ich m.in. szkoła w Ga-tarze (Burundi), ugandzka podstawówka w Kampali, szkoła i dom dla niepełnosprawnych dzieci w Katima Mulilo (Namibia).
Przed wyruszeniem do Afryki Łopacińscy wyślą im materiały dotyczące Polski i Torunia oraz przybory plastyczne. - Poprosimy te dzieci o wykonanie prac - mówi pan Wojciech. - Kiedy wrócimy do kraju, wystawimy je pod hasłem "Polska w oczach dzieci z całego świata".
Pomysłodawczynią wielkiej wyprawy jest pani Agnieszka, miłośniczka Indii, specjalistka od filozofii buddyjskiej, medytacji.
Łopacińscy odkładali pieniądze na podróż dookoła świata przez kilka lat.- Hotele odpadają. Chcemy jak najwięcej korzystać z autostopów, ale wiadomo - trzeba mieć na bilety lotnicze na trasy międzykontynentalne - wylicza pan Wojciech. - Brakuje nam jeszcze pieniędzy, by dotrzeć na Antarktydę. Jeśli na nią dotrzemy, odhaczymy wszystkie kontynenty. Kto wie, może pojawią się firmy, które są skłonne pomóc? Jedno jest pewne - nie przedłużmy wyprawy. Dzieci muszą wrócić jesienią 2015 do szkół.
Są obawy przed podróżną w nieznane? - Ależ oczywiście. Ruszamy przecież z dwójką dzieci - przyznaje pan Wojciech. - Trzeba się zaszczepić, załatwić wizy i ubezpieczenia. Oby dopisywało nam dobre zdrowie. I żebyśmy spotykali na swojej drodze dobrych ludzi.
Czytaj e-wydanie »