Salwador znaczy Zbawiciel
- Nie ma nic fajniejszego niż podróżowanie - nie kryje Maciej Wesołowski, mieszkaniec Odolionu pod Aleksandrowem Kujawskim, który 28 listopada 2005 roku wraz z Elżbietą Rozmus wyruszył na pięciomiesięczną wyprawę autostopem po Meksyku, Gwatemali, Hondurasie, Nikaragui i Salwadorze.
Wcześniej podróżowali oboje lub osobno po innych krajach świata. W aleksandrowskim klubie Fado prezentowali slajdy z podróży przez Pakistan, Indie, Himalaje oraz Krym. W tym roku miasto chce zorganizować wystawę zdjęć z ich podróży do Kirgizji.
A my umówiliśmy się na opowieść o Salwadorze i egzotycznej Wielkanocy... - Salwador to najmniejsze państwo regionu o porównywalnej wielkości do naszego województwa. Czegóż spodziewać się można w państwie o nazwie Zbawiciel... Mówiąc Salwador w pierwszych skojarzeniach pojawia nam się wojna futbolowa, wojna domowa - opowiada Maciej Wesołowski. - Zachodni turyści omijają ten kraj. Media straszą gangami. I skutecznie odstraszają. W Salwadorze nie spotyka się podróżnych, co naszym zdaniem jest dziwne. W tym małym kraju pełnym wulkanów i górskich krajobrazów, z tropikalnym lasem i plażami dla surferów czeka nas wiele niespodzianek. Ludzie są bardzo życzliwi i cieszy ich obecność obcokrajowców. A na dodatek to najlepszy kraj na łapanie autostopa! - twierdzi podróżnik.
- Nadchodzące święta uzmysłowiły nam liczne procesje na ulicach miast. Świętowanie trwa przez cały okres Wielkiego Tygodnia. Szkoły, urzędy, banki mają wolne. Chodząc ulicami miasta chcąc nie chcąc stajemy się członkami procesji. Wędrują one za grobem Chrystusa, podtrzymywanym na małych widełkach przez mężczyzn, ubranych w fioletowe szaty. W tłumie widać ludzi w pokutniczych strojach. Podobnych pokutników można spotkać w Hiszpanii - mówi Maciej Wesołowski.
Krzyże w kolorze tęczy
Jednym z ważniejszych dni Wielkiego Tygodnia jest Wielki Piątek. Maciej i Elżbieta byli wtedy w mieście Sonsonate. - Obchody zaczęły się już przed południem. Słońce prawie w zenicie, tłumy przed kościołem, tłumy na centralnym parku chroniące się w cieniu drzew, tłumy przed sceną wystawioną przez coraz liczniejszy w Ameryce Środkowej Kościół Protestancki. Pojawiają się także "ludzie z Biblią", głoszący Słowo Boże, których spotyka się dość często w krajach Ameryki Łacińskiej na ulicach lub w autobusach. Nie brakuje licznych straganiarzy i sprzedawców. Jak wszędzie w tej części świata handluje się wszystkim i gdzie się da. Procesja łączy się z bazarem, istne sacrum i profanum - zauważa Maciej Wesołowski.
Osobliwością świąt w Salwadorze są kolorowe krzyże, które robi się w mieście La Palma na północy kraju. - Wykonane są z drewna i pomalowane w żywiołowe kolory niczym dziecinna kolorowanka - komentuje pan Maciej. To nie koniec procesji, wieczorem przejdą kolejne. - Przed zachodem słońca mieszkańcy miasta usypują obrazy z kolorowych trocin lub innych materiałów na ulicach, po których będzie przechodzić wieczorna procesja. W misternej pracy uczestniczą wszyscy. To dobra okazja do rodzinnych spotkań. Grupy ludzi spacerują ulicami oglądając powstałe dzieła. Często infantylne, intrygujące ale i piękne. Wizerunki świętych, obrazki kwiatów, ptaków, czasami tylko napis lub logo jakiejś firmy.
- W porze sjesty najlepszym miejscem w Salwadorze była ławeczka w cieniu drzewa lub chociażby sam cień. Najlepiej drzewa mango, którego owoc przypominał nam wielkanocne jajko, a słodycz zastępowała niejednego cukrowego baranka - śmieje się Maciej Wesołowski. Salwador odsłaniał swoje drugie oblicze wieczorami. Wtedy spada temperatura, ludzie zaczynają myśleć o przyziemnych sprawach. - Ożywają wszelkie jadłodajnie, stragany. Zewsząd dochodzą zapachy. Latynoski świat zasiada do kolacji. Nikt nie martwi się kaloriami i niezdrowym nawykiem jedzenia na noc.
Maciej i Elżbieta mówią zgodnie: - Kiedyś tam wrócimy. Do Ameryki Środkowej. To ziemia wciąż nieodkryta przez Polaków. Oboje twierdzą też, że podróżowanie autostopem, z namiotem, bez pośrednictwa biur podróży, sprawia im wielką frajdę. - Sami sobie wyznaczamy rytm wędrówki. Nie lubimy się śpieszyć. Pewnie dlatego bez trudu zaakceptowali dynamikę życia w państwach latynoskich, gdzie jak mówi pan Maciej: niedziela na ulicach jest każdego dnia podczas sjesty.
Osoby zainteresowane pokazami slajdów mogą napisać pod adresem: ela_i_maciej[at]wp.pl.