Prezes firmy Andrzej Iwanow powiedział nam, że decyzja o zwolnieniu 180 pracowników jest bardzo trudna, jednak nie ma innego wyjścia. Od trzech lat postępuje spadek rentowności firmy. To zmusiło zarząd przedsiębiorstwa do wprowadzania nowego i bardziej konkurencyjnego asortymentu produktów, do modernizacji parku maszynowego i przeprowadzenia reorganizacji w firmie.
Przeczytaj: Bydgoskie Fabryki Mebli. Likwidują fabrykę na Glinkach, zwolnią 180 pracowników
- Wspólnie ze związkiem zawodowym Pracowników BFM chcieliśmy utrzymania zatrudnienia, a jeśli nowe technologie rzeczywiście nie wymagają tak licznej załogi - do ograniczenia liczby zwolnień - mówi Włodzimierz Brzeziński, przewodniczący zakładowej Solidarności. - Nie udało się.
Czytaj też: Bydgoskie Fabryki Mebli. Związkowcy uzgodnili wspólne stanowisko w sprawie zwolnień pracowników
Związkowcy nie składają jeszcze broni, choć nie chcą zdradzać wszystkich planów. Jednak nie jest tajemnicą, że od początku rozważali wejście z pracodawcą w spór zbiorowy. Na razie nadal chcą dialogu. 22 lutego będą rozmawiać z Wojewódzką Komisją Dialogu Społecznego w Bydgoszczy, a potem z kierownictwem Powiatowego Urzędu Pracy, by ten uruchomił dla zwolnionych jakiś program, może kursy umożliwiające zmianę kwalifikacji.
Czytaj: Pracownicy Bydgoskich Fabryk Mebli. - Nie musimy tracić pracy, firma nie jest biedna!
Zdaniem Brzezińskiego, zwolnienia dotkną najpierw pracowników produkcyjnych: stolarzy, szlifierzy i lakierników. Nie można wykluczyć, że ten sam los spotka także przedstawicieli innych specjalności.
Przeczytaj także: Bydgoskie Fabryki Mebli zwolnią 180 osób. Negocjacje nie przyniosły efektów
