Polska - Słowacja 28:25 (15:13)
Polska: Wysokińska, Płaczek, Kordowiecka – Kudłacz 8, Drabik 3, Siódmiak 3, Kołodziejska 3, Zych 3, Achruk 2, Zalewska 2, Grzyb 2, Kocela 1, Zimny 1, Stachowska.
Słowacja: Medvedova, Haladikova – Kucerova 5, Sukennikova 3, Olsovska 3, Kostelna 3, Rechtorisova 3, Hornakova 2, Habankova 2, Skolkova 2, Rajnohova 2.
Polki w środę zapewniły sobie awans do ME, które w grudniu zostaną rozegrane w Szwecji. Słowaczki grały już tylko o honor, ale Biało-czerwone chciały godnie pożegnać Rasmussena. Duńczyk pracował z polską kadrą od 2010 r. Dwukrotnie doprowadził naszą reprezentację do czwartego miejsca na mistrzostwach świata. Przed meczem w Płocku otrzymał pamiątkową paterę, koszulkę ze swoim nazwiskiem i zegarek.
W pierwszej połowie, dosyć zaciętej, najlepsza w naszej siódemce był Karolina Kudłacz-Gloc. Słowaczki wyszły nawet na prowadzenie, ale ostatecznie to Polki prowadziły do przerwy.
W drugiej części nasza reprezentacja poprawiła grę w obronie, bardzo dobrze spisywała się w bramce Adrianna Płaczek, ale szwankowała skuteczność. W 48. minucie Polki prowadziły 21:20. W końcówce pachniało remisem, ale ostatecznie bardziej doświadczony zespół Rasmussena nie dał sobie wyrwać zwycięstwa.
Jeśli nie będzie niespodzianki i Węgierki pokonają Finki, to Polki skończą eliminacje na drugim miejscu w grupie V. Właśnie z kadrą Węgier od jesieni będzie pracował Kim Rasmussen.
