W domach zamilkły lodówki. Osoby, które właśnie oglądały olimpiadę w Atenach miały przymusową
przerwę w transmisji.
W biurach stanęły komputery.
Z tej sytuacji nie byli też zadowoleni sklepikarze. Pod numerem telefonu golubskiego posterunku Zakładu Energetycznego w Toruniu przerywany sygnał wskazywał, że podczas trwania awarii i tak nic się nie dowiemy.
- Skandal, żeby w godzinach szczytu zdarzyła się taka sytuacja - usłyszeliśmy od jednego ze sprzedawców.
Okazuje się, że w dzisiejszych czasach brak prądu wyklucza zajmowanie się wieloma rzeczami, również pracą.
W sklepie z materiałami budowlanymi na rynku wyłączone światło uniemożliwiało klientom oglądanie towaru. Kasa fiskalna działała, ale bez prądu nie pracują komputery. Zatem sprawdzenie w nich czegokolwiek, lub wystawienie faktur nie było możliwe.
- To nic nie da, że
kasę mamy włączoną.
I tak nie możemy sprzedawać, bo nie działa waga
- powiedziały nam ekspedientki w sklepie mięsnym "Morlin". Jedna z nich dodała: - Chyba, że słoik keczupu, bo jego przecież nie trzeba ważyć. Na odważenie 20 dkg kiełbasy należało poczekać.
O przyczynę awarii zapytaliśmy w Zakładzie Energetycznym Toruń S.A.?
- Powodem awarii było uszkodzenie kabla średniego napięcia w ciągu liniowym pomiędzy stacjami transformatorowymi Dąbrowska - Przepompownia - wyjaśniał Roman Małkiewicz, kierownik oddziału ruchu Rejonu Energetycznego Brodnica.
Biznes
