Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Żywe pomniki zniszczenia" - Związek Inwalidów Wojennych istnieje w Bydgoszczy blisko 95 lat

Jolanta Zielazna tel. 52 32 63 139 [email protected]
Angielski szpital polowy, 1916 r. Julian Szyperski leży na łóżku (pierwszy z prawej strony)
Angielski szpital polowy, 1916 r. Julian Szyperski leży na łóżku (pierwszy z prawej strony) zbiory rodziny w posiadaniu ZIW
Nazwali się "żywymi pomnikami zniszczenia". Są najstarszą organizacją kombatancką w kraju i jedną ze starszych w Europie. Związek Inwalidów Wojennych RP.

- Krew przelana za Ojczyznę ma jednakową barwę - niezmiennie głosi zasada Związku Inwalidów Wojennych RP. Obowiązuje od początku istnienia organizacji. Bo też zaczęło się od opieki nad żołnierzami, którzy w czasie I wojny światowej walczyli pod różnymi sztandarami, wcieleni przez trzech zaborców do ich armii.

Z wojennych i powstańczych działań wracały tysiące inwalidów, chorych, okaleczonych także psychicznie. Przez inwalidztwo często pozbawionych możliwości pracy, źródeł utrzymania. Po poległych zostawały osierocone rodziny.

Na fali powstających na ziemiach trzech zaborach organizacji zajmujących się pomocą inwalidom wojennym, 1 lutego 1919 roku w Bydgoszczy powstało koło powiatowe Związku Inwalidów Wojennych.

Inicjatorem jego powołania był bydgoszczanin Julian Szyperski (9 I 894-12 IX 1967), ranny w bitwie pod Verdun.

Jako jeniec trafił do angielskiego szpitala polowego. Nogę ostatecznie trzeba było amputować. Do Polski wrócił podczas wymiany jeńców. I - jak widać - natychmiast zaczął działać. Szefował bydgoskiej organizacji nieprzerwanie do wybuchu II wojny światowej.

W ciągu pięciu lat powstało 10 kół terenowych (m.in. w Fordonie, Solcu, Łabiszynie, Mroczy , Sicienku), które liczyły ponad 700 członków.

Można było liczyć na społeczną ofiarność i wsparcie. Podczas towarzyskich spotkań, rodzinnych uroczystości zbiórkami pieniężnymi wspomagano organizacje społeczne zajmujące się niesieniem pomocy także żołnierzom, którzy ucierpieli w czasie wojny.

Pierwsza połowa lat 20. to okres przychylności rządu dla ZIW. Po 1923 roku inwalidom wojennym, wdowom i sierotom po nich zaczęto powierzać koncesje na sprzedaż alkoholu i w coraz większym stopniu na sprzedaż tytoniu. Oni też zajmowali się przechowalniami bagażu na dworcach kolejowych. Mieli pracę i dochody.

Również w Bydgoszczy pojawiły się charakterystyczne kioski inwalidów. W całej Polsce budowano je według jednakowego projektu.

Orkiestra, sztandary i dom

W maju 1924 r. oficjalnie rozpoczęła działać orkiestra ZIW, dwa lata później bydgoska organizacja doczekała się sztandaru.

Organizacja mieściła się w baraku przy ul. Czartoryskiego. Pod koniec lat 30. zrodziła się nadzieja na lepsze warunki. W 1937 roku rozpoczęła się budowa Domu Społecznego im. marszałka Śmigłego-Rydza. Dom powstał na działce na rogu 3 Maja i ks. Markwarta 2. Przez rok stanął stan surowy. Uroczyste otwarcie zaplanowano na 3 września 1939 r. Miał tam być internat dla ociemniałych żołnierzy i inwalidów wojennych, także pierwszy w Polsce internat dla dzieci inwalidów wojennych.

Koszt budowy domu wyliczono na 170 tys. ówczesnych zł. Rządowa subwencja wynosiła tylko 20 tys. Najwięcej, bo 115 tys. zł dali sami inwalidzi. Skąd? To oszczędności z prowadzonej przez ZIW hurtowni tytoniowej przy ul. Dworcowej.

Dom budowała bydgoska firma Żbikowski i Gasiński. Ale się nie udało.

Gdy wybuchła wojna Julian Szyperski z narażeniem życia ratował związkowe dokumenty i sztandary. Przetrwały wojenną zawieruchę, ale zaginęły później.

Szyperski w lutym 1945 r., jak 26 lat wcześniej, inauguruje działania Związku Inwalidów Wojennych. Ale obowiązki prezesa przejął kto inny. On przez dwie kadencje był radnym miejskim i do 1954 roku - kierownikiem USC.

W Bydgoszczy mieszka córka pana Juliana, Barbara Kwiecińska, dzięki której wiele faktów z jego życia można było utrwalić, wiele zdjęć ocalało.

Przez krótki czas, w 1945 roku budynek był bursą - przystankiem dla wracających z frontu żołnierzy, którzy opuścili szpital. - Ale warunki były nieciekawe i żołnierze nie przebywali tu długo - mówi Eugeniusz Andrzejewski, kierownik biura Zarządu Okręgowego ZIW w Bydgoszczy. Zbiera i porządkuje informacje o działalności organizacji, spisuje wspomnienia, opracowuje biogramy członków.

Po wojnie organizacje nie odzyskały "domu związkowego". Tyle, że przy Markwarta 2 do dziś mają tam swoje siedziby.

W latach 1950-1956 związek nie działał. A gdy rok później, na fali zmian, warunki stały się przychylniejsze - Szyperski wszedł w skład władz Zarządu Głównego.

- Naszym głównym hasłem jest pomoc najbardziej poszkodowanym przez działania wojenne - mówi prezes Edward Kowalski, płk dyplomowany w stanie spoczynku. - Staramy się do nich docierać za pośrednictwem tych, którzy działają w ZIW.

Organizacja się kurczy. Dziś w całym województwie i powiecie chojnickim liczy około 750 osób. Średnia wieku - 86 lat. Około stu ukończyło 90 lat. Kilku jest kawalerami Orderu Virtuti Militari.

Związek, którego delegaci dziś spotykają się na V okręgowym zjeździe, podtrzymuje pamięć o inwalidach wojennych. Doprowadził do tego, że ich imieniem nazwano skwer vis a vis Muzeum Wojsk Lądowych (narożnik Gdańskiej i Czerkaskiej), w kościele garnizonowym, na domu związkowym pojawiły się tablice w hołdzie inwalidom.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska