Jak podawała "Gazeta Wyborcza", dodatkowe świadczenie dla emerytów stanęło pod znakiem zapytania. A w zasadzie jego wysokość. W maju tego roku po raz pierwszy emeryci otrzymali 1100 zł brutto, czyli 888 zł na rękę. To tyle, ile obecnie wynosi najniższe świadczenie dla osób z wypracowanym stażem. Nie było to jednak świadczenie, które miało trafiać na konta Polaków co roku. Przyznano je jednorazowo.
W kampanii wyborczej jednak PiS obiecał wprowadzić 13. emeryturę na stałe.
W maju 2019 r. ok. 9,72 miliona osób pobierających emerytury i renty otrzymało tzw. Emeryturę+. Świadczenie było przyznane wszystkim emerytom, nie trzeba było składać wniosków.
Na słynnej konwencji w Lublinie Jarosław Kaczyński zapewniał, że jeśli PiS wygra świadczenie będzie podwyższone o 100 zł, bo o tyle też wzrośnie emerytura minimalna.
Jeszcze w październiku świadczenie nie było objęte w budżecie na przyszły rok. Projekt miał zostać przyjęty w 100 dni od powołania nowego rządu.
20 listopada Sejm po pierwszym czytaniu przegłosował projekt PiS w sprawie finansowania tzw. 13. emerytur ze środków Solidarnościowego Funduszu Wsparcia Osób Niepełnosprawnych. Poselski projekt nowelizacji przewiduje, że fundusze ze SFWON będą mogły być przeznaczane także na rzecz emerytów i rencistów. Finansowane mają też być finansowane obecnie z budżetu państwa renta socjalna i zasiłek pogrzebowy, który przysługuje w razie śmierci osoby pobierającej rentę socjalną. Fundusz ma zmienić nazwę na Fundusz Solidarnościowy.
Jak pisały niektóre media, najniższa emerytura miała nie wzrosnąć 100 zł, ale o ok. 36 zł. Świadczenie wynieś miało zatem nie obiecane 1200, lecz 1136 zł brutto.
Ma początku grudnia wiceminister rodziny Stanisław Szwed poinformował, że minimalna emerytura w 2020 roku wyniesie 1200 zł brutto. To o 100 zł więcej niż obecnie. O złotych wzrośnie też tzw. "Trzynastka".
