Inicjatorzy spotkania sugerowali, że konferencję zwołano po to, aby przedstawić plusy przejęcia świeckiej lecznicy przez prywatną spółkę. W tym roku będzie mały jubileusz - pięć lat od chwili wprowadzenia nowych rządów. Faktycznie chodziło jednak o coś innego. Wytłumaczenie, niejako przy okazji, w jaki sposób udaje się wygenerować zyski, pozwalające na wypłatę tak wysokich premii. Pojawiły się bowiem sugestie, że oszczędności uzyskuje się kosztem pacjentów. Dyrektor Marcin Szulwiński na zmianę z Adamem Roślewskim, prezesem spółek Nowy Szpital i Know How, prezentowali dane mające dowość, że szpital w Świeciu z roku na rok ma się lepiej.
26 milionów długu
- Gdy w 2004 roku przeprowadziliśmy audyt okazało się, że dług SP ZOZ wynosi nie 16, jak się niektórym wydawało, a 26 milionów złotych - wspominał Roślewski. - Starostwo przyznało się, że nie ma pomysłu jak to powstrzymać. Rozwiązania nie znalazło chyba z sześciu kolejnych dyrektorów. Nam się udało. I to już w pierwszym roku.
Jak? - Można było wybrać dwie drogi: ciąć koszty poprzez likwidowanie nieopłacalnych oddziałów i poradni lub poszerzać ofertę i w ten sposób zwiększać wartość kontraktu z NFZ Zdrowia - tłumaczył Szulwiński. Nowi zarządcy postawili na to drugie. Sztandarowym przykładem takiego myślenia stał się odział neurologiczny, znajdujący się niegdyś w strukturach Szpitala Wojewódzkiego dla Nerwowo i Psychicznie Chorych. Po jego zamknięciu podobny powstał w Nowym Szpitalu, który dysponował nieporównywalnie lepszą aparaturą niezbędną przy leczeniu tego typu schorzeń. - Dziś okazuje się, że zajmowanie się udarami z finansowego punktu widzenia jest bardzo opłacalne - podkreślał Szulwiński. - Musiały być jednak stworzone do tego odpowiednie warunki.
Co jeszcze powinno przemawiać za spółką Grupa Nowy Szpital? W ocenie jej zarządu choćby liczba pacjentów. Wzrosła ona z 10 tys. w 2004 roku do 12 tys. w 2008. Więcej wykonuje się tez operacji. W ubiegłym roku było ich 2680, a pięć lat wcześniej tylko 1505. Prezes dowodził, że kapitalizm może mieć ludzką twarz, o czym miał świadczyć wzrost liczby zatrudnionych w porównaniu z rokiem 2004. Obecnie na różnych zasadach na rzecz szpitala pracuje około 470 osób.
Duży kupuje taniej
Nic jednak nie budzi takich emocji jak pieniądze. Jak wycenić ludzką pracę? Adam Roślewski podkreślał, że premie rzędu 200- 250 tys. zł są w pełni zasłużone. Na potwierdzenie czego przedstawiono tabelę z zarobkami. Okazuje się, że jeden z ordynatorów zarobił w ubiegłym roku 274 tys. zł, specjalista 206 tys, lekarz bez specjalizacji 119 tys. zł., a pielęgniarka kontraktowa 89 tys. zł. W tym zestawianiu dość "marnie" wypadali prezes - 36 tys. i dyrektor - 30 tys. zł. - Takie przyjęliśmy zasady - tłumaczył Roślewski. - Może ryzykowne, ale uznaliśmy, że będziemy dobrze zarabiać, jeśli uda nam się wypracować zysk. Gdyby było inaczej nie byłoby żadnej premii.
Tu pojawia się pytanie, które nurtuje wielu Czytelników. W jaki sposób szpital może uzyskać sześć milionów zł zysku? Podobno w głównej mierze odpowiada za to tzw. efekt skali. W grupie Nowy Szpital funkcjonuje osiem placówek, co daje ogromne możliwości przy negocjowaniu cen zarówno na leki, jak i bardzo drogą aparaturę medyczną.