Bydgoski Zespół Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych - Hostel, ul. Dunikowskiego na Wyżynach.
Pod tą nazwą kryje się tymczasowy dom dla osób na zakręcie życiowym. Samotne matki, ofiary przemocy, schorowani ludzie zostają tu do czasu, aż z tego zakrętu wyjdą na prostą.
Przeczytaj także:Mama go zostawiła w domu dziecka, bo szła do szpitala
Dorota ma 24 lata. I bogatą przeszłość. Była najstarsza. W domu, oprócz niej, było czworo dzieci. Przebywała w rodzinie zastępczej u dziadków. - Bo mama wyszła drugi raz za mąż i nie mogłam się dogadać z ojczymem - mówi.
Skończyła ogólniak, nie ma zawodu. Poznała chłopaka. Myślała, że wtedy jej szare życie nabrało barw. Nabrało, ale tylko na 3 lata. Małżeństwem nigdy nie byli. Od rozstania pary minął prawie rok.
Maja ma 2 latka. Ładnie mówi. Jest ciekawska. Nie lubi jeść. Za nią w jedzeniu nadrabia roczna Marta. Starsza to chudzinka. Młodsza pultasek. Ważą prawie tyle samo.
Pięć łóżek w pokoju
Od dwóch miesięcy przebywają z mamą w hostelu. Zajmują duży wyremontowany pokój na piętrze. One są trzy, a łóżek pięć. - Na wypadek, gdyby przyjęli kogoś - wyjaśnia Dorota. Raz tak było. Mieszkała z nimi przez parę dni starsza kobieta.
W pokoju są "państwowe" łóżka i pozostałe meble. - Nasze są wózki, ciuchy i część zabawek - wymienia Dorota.
Nie narzeka, że tu trafiły. - Prosiłam pracownicę socjalną, żeby postarała się o miejsca dla nas - przyznaje. - Tutaj jest ciepło i spokojnie, bezpiecznie. Nie to, co w moim dawnym domu.
Jest za to, jak w normalnym domu być powinno. Różnica taka, że łazienki i kuchnia są wspólne. I obowiązuje cisza nocna. Panów można zapraszać? Jeśli to bliska, nieproblemowa rodzina, to tak. Jeżeli konkubent, który lubi krzyczeć i wypić - wstęp wzbroniony.
Dorota konkubenta nie ma.
- Jak na to, co przeszła, jest wyjątkowo spokojna. Poukładana, sympatyczna kobietka - tak o niej wypowiada się Magdalena Grzybowska, koordynatorka hostelu.
Dorota tuż przed świętami wróciła z dziewczynkami z 5-dniowego szkolenia wyjazdowego. Na kursie mówili o spółdzielniach socjalnych. Zajęcia, wyżywienie, nocleg, opieka nad małymi - za darmo.
Zmiany w nowym roku
A teraz jest szansa na własne pieniądze. - Na początku roku zacznę staż jako opiekunka - dodaje Dorota. - Zarobię około 800 złotych na rękę.
Niewiele, ale i tak sytuacja finansowa rodziny się poprawi. Teraz żyje z tego, co opieka społeczna da, czyli ponad 750 złotych na miesiąc.
Ojciec dziewczynek nie kwapi się do płacenia alimentów. Jest bezrobotny. - Pracować nie lubi, ale wypić i dobrze się bawić, jak najbardziej - zaznacza Dorota.
Dla dziewczynek i dla niej święta w hostelu będą pierwsze, a zarazem ostatnie. - Dostałyśmy przydział na mieszkanie chronione. Zaraz po Gwiazdce powinniśmy się wyprowadzić - cieszy się.
Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!
Oby tak samo mogły powiedzieć inne tymczasowe lokatorki. Teraz pięć pokoi jest zajętych. Każdy to inna rodzina. Wśród mieszkanek jest 15-latka, która ma roczne dziecko. Odwiedza je mama nastolatki. Ma 32 lata.
Praca zespołowa też daje rezultaty. - I dlatego jeszcze w styczniu chcemy rozpocząć spotkania w ramach grupy wsparcia - zapowiada pani psycholog.
Dorota z dziewczynkami w święta odwiedzi dziadków na Kapuściskach. Po przeprowadzce będą mieszkali na tym samym osiedlu.
[Wiadomości z Bydgoszczy
Czytaj e-wydanie »](http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/section?Category=Bydgoszcz01)