- Dziecko, według relacji świadka, urodziło się żywe, bo płakało - mówi dziennikarzom programu Polsatu "Interwencja" Leszek Gabriel z Prokuratury Rejonowej w Braniewie.
- To patologia. Z tej kobiety nic porządnego nie wyrosło. Sama też nie umiała nikogo wychować. Dzieci nauczone jedynie kradzieży, trafiały do domów dziecka - opowiada jedna z sąsiadek Grażyny J.
Kobieta w marcu bieżącego roku w warunkach domowych urodziła syna, siedmiomiesięcznego wcześniaka. Sprawą zainteresował się dzielnicowy.
- Wiedział, że kobieta była w ciąży. Pewnego dnia wszedł do domu i zauważył, że Grażyna J. już urodziła. Kobieta od razu przyznała się, że pozbyła się dziecka - informuje dziennikarzy "Interwencji" Jakub Sawicki z Komendy Miejskiej Policji w Elblągu.
Przeczytaj również: W Malezji małpa porwała i zabiła noworodka
- Z relacji pani Grażyny J. wynika, że dziecko urodziło się martwe, więc postanowiła spalić je w, znajdującym się w mieszkaniu, piecu centralnego ogrzewania. Zeznania świadków wskazują jednak, że dziecko było żywe i płakało, a pani Grażyna J. karmiła je, zanim je zabiła - dodaje Leszek Gabriel z Prokuratury Rejonowej w Braniewie.
Dzieci Grażyny J. bronią kobiety. Twierdzą, że matka sama nie zdobyłaby się na taki czyn.
- Moja mama była przygotowana na narodziny tego dziecka: kupiła wózek, łóżeczko i ubranka. Jednak jej konkubent wyraźnie nie chciał tego dziecka. Twierdzi, że pod jego wpływem spaliła noworodka, ale nie do końca wiedziała co robi. Zarzeka się jednak, że dziecko było wówczas martwe - przekonuje Izabela Jasnoch, córka Grażyny J.
Dotarliśmy również do świadków tragedii. Ich zeznania są szokujące. Twierdzą, że dziecko mogło jeszcze żyć, gdy Grażyna J. wkładała je do pieca.
Grażyna J. w sumie urodziła piętnaścioro dzieci.
Przeczytaj również: Proces zwyrodnialców. Zadawali ciosy nożem i brzytwą,posypywali rany solą, proszkiem do prania i podpalili
Kobieta została oskarżona o nieudzielenie pomocy i zbezczeszczenie zwłok dziecka. Grozi jej za to do pięciu lat więzienia.
-Nie ustaliliśmy z całą pewnością, czy dziecko żyło w momencie wkładania do do pieca. Przyjęliśmy, że było martwe. Opieraliśmy się na opinii biegłych, którzy stwierdzili, że taki noworodek jest zdolny do życia, ale wymaga opieki medycznej, której pani Grażyna J. nie zapewniła - mówi Leszek Gabriel z Prokuratury Rejonowej w Braniewie.
Czytaj e-wydanie »