- Młodzi, wysportowani strażnicy szarpali się z dziadkiem, jakby był jakimś poszukiwanym przestępcą! - wczoraj alarmował oburzony Czytelnik, który widział zajście.
Przeczytaj także: Grudziądz: Im niepotrzebne toalety. Załatwiają się na Plantach!
Ze zdarzenia, do którego doszło w środę, po godz. 15 strażnicy miejscy spisali notatki. Wynika z nich, że dwaj funkcjonariusze z patrolu pieszego zwrócili uwagę mężczyźnie, który na ul. Śniadeckich puścił swobodnie dużego psa. Wtedy mężczyzna stał się agresywny. Uderzył jednego ze strażników w twarz. Funkcjonariusze postanowili przewieźć go do komendy policji. Wezwali radiowóz, którym przyjechało dwóch kolejnych strażników. Wtedy 68-latek uderzył kolejnego funkcjonariusza. Mężczyzna został obezwładniony i przewieziony na policję. Strażnicy zanotowali, że czuli od niego woń alkoholu.
Policja prowadzi sprawę o naruszenie nietykalności cielesnej strażników miejskich. - Mężczyzna odmówił składania wyjaśnień - mówi nadkom. Marzena Solochewicz-Kostrzewska, rzeczniczka grudziądzkiejpolicji.
Zaatakowani strażnicy miejscy mają 26 i 38 lat.
Z agresją strażnicy miejscy spotykają się niemal codziennie, jednak zwykle kończy się na słowach. W ubiegłym roku ponad 10 razy składali zawiadomienia o naruszeniu ich nietykalności cielesnej.
- Tym razem z małej sprawy wyszła afera - mówi Jan Przeczewski, komendant straży miejskiej w Grudziądzu.
Czytaj e-wydanie »