Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

6-letnia dziewczynka z Mogilna spotkała się z Dodą, była w Disneylandzie na Florydzie. Teraz chce być zdrowa

Dariusz Nawrocki [email protected] tel. 52 357 22 33
Ola podczas wizyty w USA
Ola podczas wizyty w USA Fot. Archiwum rodzinne
Gdy Agnieszka Laskowska weszła na oddział onkologii dziecięcej, usłyszała od lekarza: "Wasze córka ma raka. A każdy wie, że na raka się umiera".

Ola miała zaledwie cztery latka. Na jej nerce pojawił się złośliwy guz Wilmsa. Pękł trzy dni po tym, jak dziewczynka trafiła do szpitala. Przeszła ponad 30 chemioterapii i 14 naświetlań. Częściej przebywała w szpitalu niż w domu.

Przeczytaj też: Mogilno. Jedzie za ocean do Disney'a. Spełnia się marzenie Oli!

Doda jest wspaniała
- Ola od zawsze kochała Dodę. Mając trzy latka śpiewała jej piosenki. Potem tańczyła przy jej hitach na szpitalnym łóżku. Marzyła o tym, by się z nią spotkać - wspomina pani Agnieszka. Postanowiła, że spełni to marzenie przy pomocy fundacji, która tym właśnie się trudni. Dostali odpowiedź, gdy wraz z córką jechali na kolejną chemioterapię. "Ola nie kwalifikuje się do spełnienia marzenia, bo statystycznie ta choroba daje dobre rokowania" - usłyszała przez telefon pani Agnieszka. Była w szoku. - Krótko mówiąc, marzenie Oli zostałoby spełnione, gdyby było większe prawdopodobieństwo, że umrze - wyznaje z przerażeniem.

Zdenerwowała się. W internecie znalazła numer telefonu do menadżerki Dody. Miesiąc później marzenie Oli się spełniło. Dziewczynka spędziła godzinę z największą gwiazdą muzyki pop w Polsce. Rozmawiały, śmiały się. Ola wróciła do domu obdarowana ciuchami i gadżetami Dody.

- Mówi się, że jest kapryśną gwiazdą. To jest mit. Jest bardzo miłą, serdeczną i ciepłą osobą. Zupełnie inaczej przedstawia się ją w mediach - opowiada. Kilka miesięcy temu Ola spotkała się z Dodą po raz kolejny. Tym razem podczas koncertu. Ola tańczyła tuż przed sceną. A potem długo rozmawiała z Dodą w garderobie. Ma jej numer telefonu. Niewykluczone, że jeszcze kiedyś się spotkają.

Tydzień w świecie Disneya

Ola miała jeszcze jedno marzenie. Jest zagorzałą fanką bohaterów filmów Disneya. Zawsze chciała się z nimi spotkać. Napisała o tym w swoim liście, tym razem do Fundacji "Dziecięce Fantazje". Ta organizacja nie sprawdzała statystyk dotyczących śmiertelności dzieci żyjących z guzem Wilmsa. Niespodziewanie zaprosiła Olę i jej mamę na tydzień do Disneylandu na Florydzie.

- Czuliśmy się tam jak w bajce. Wszystko to, o czym dzieci zwykle marzą, tam było na wyciągnięcie ręki - opowiada pani Agnieszka po powrocie ze Stanów Zjednoczonych. Były place zabaw, restauracje, baseny, spotkania z Myszką Miki i kaczorem Donaldem, wizyta w pałacu Disneya, fajerwerki, karuzele, rollercoastery, safari. Nawet delfiny jadły Oli z ręki.

Statystyczna wyleczalność

Ola zakończyła już leczenie. Chodzi do przedszkola. - Nikt nam nie da stuprocentowej pewności, że choroba nie wróci - wyznaje pani Agnieszka. Gdy jej córka trafiła do szpitala, guz Wilmsa miały cztery dziewczynki. Dwie zmarły, dwie żyją do dziś. - Choroba Oli daje statystycznie dobrą wyleczalność - wspomina słowa pracowniczki fundacji. Zdradza, że mama jednej ze zmarłych dziewczynek usłyszała te same słowa.

Pani Agnieszka cieszy się, że spełniła marzenia swojej córki. Teraz pragnie tylko jednego: by Ola była zdrowa.

Za naszym pośrednictwem dziękuje Fundacji "Dziecięce Fantazje" za szczęście, jakie otrzymała jej córka. Zachęca naszych czytelników do przekazania 1 procenta swoich dochodów właśnie tej fundacji.
Udostępnij

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska