Na budowę chodnika wzdłuż ul. Witosa w Pruszczu mieszkańcy czekali 63 lata. Wśród nich Tadeusz Piaskowski. Jednak gdy roboty ruszyły, starał się je powstrzymać i wspierało go w tym kilku sąsiadów. - Okazało się, że w chodniku ma zostać słup energetyczny - wyjaśnia Piaskowski. - Nie pomogły żadne argumenty, że zagraża on bezpieczeństwu pieszych, że to absurd budowlany. Zbudowali nam chodnik, z którego musi zjeżdżać matka z dzieckiem w wózku i inwalida, a widuję ich w Pruszczu coraz więcej.
Tymczasem ul. Witosa nie należy do najbezpieczniejszych. - Jeżdżą tedy piraci drogowi! - denerwuje się Czytelnik.- Jeśli urzędnicy nic z tym nie zrobią, zablokujemy drogę. Możemy zgodzić się na ograniczenie do 30 km na godzinę i progi zwalniające. W przeciwnym razie będziemy protestować.
Adam Meller, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Świeciu, który administruje ul. Witosa w Pruszczu, wyjaśnia, że nie z woli urzędu słup został w chodniku: - Mogliśmy przestawić go ok. 70 cm w głąb, na teren ogrodu właścicieli przyległej nieruchomości, ale nie wyrazili na to zgody.
Zastosowanie innego rozwiązania wymaga zaś więcej czasu. - Można przenieść słup na drugą stronę jezdni, ale wiąże się to z przeniesieniem czterech kolejnych - tłumaczy Meller. - Wystąpiliśmy już do Enei o projekt techniczny tego zadania.
Dyrektor szacuje, że słupy zmienią miejsce w ciągu trzech, czterech miesięcy. - Niestety, będzie to kilka razy droższe niż niewielkie przesunięcie jednego słupa - komentuje.
Tadeusz Piaskowski dziwi się tym procedurom. - Przecież wiadomo, że chodnik to miejsce użytku publicznego, które musi być bezpieczne. Nikt nie powinien odebrać takiej budowy! Zgodnie z prawem, można przymusić właściciela nieruchomości decyzją administracyjną dla dobra większości.- W tym wypadku nie można - twierdzi Meller. - Właściciele mieli pełne prawo nam odmówić.