Minister zdrowia w rozmowie z tygodnikiem „Sieci” pytany był między innymi o przyszłość, jaka nastąpi po pandemii koronawirusa, konieczność wprowadzania lockdownów, a także zachowaniu Polaków.
- Są koszty, ale są i zyski, bo przecież celem jest ocalenie życia i zdrowia wielu ludzi. To, gdy obserwujemy efekty wprowadzanych obostrzeń, na razie się udaje –mówił Adam Niedzielski.
Dodał także, że w porównaniu z zeszłorocznym lockdownem teraz Polacy są mniej zmobilizowani, by stosować się do obostrzeń czy zaleceń. -Widzimy jednocześnie, że o ile rok temu tzw. lockdown powodował gwałtowny spadek mobilności społecznej, o tyle dziś jest już z tym znacznie gorzej, co pokazują np. analizy danych telefonii komórkowych – zaznaczył.
- Wprowadzanie pewnych regulacji, obostrzeń czy zaleceń to jedno, a ich przestrzeganie i egzekwowanie to drugie. Lockdown jest najprostszą formą odpowiedzi na zagrożeni – podkreślił szef resortu zdrowia.
Zwrócił także uwagę na zmęczenie społeczne pandemią oraz kolejnymi obostrzeniami, co wpływa na skutki koronawirusa w państwach na całym świecie. - Z tą pandemią wygrywają państwa, które są bardziej zdyscyplinowane – ocenił polityk.
Wrócimy do czasów sprzed pandemii?
Niedzielski w rozmowie z tygodnikiem ocenił, że “w pewnym sensie nie wrócimy" do czasów sprzed pandemii. - Dziś społeczeństwa, nie tylko polskie, mają dużo większą świadomość zagrożeń epidemicznych niż jeszcze rok temu. Tu chodzi o naszą odpowiedź na pewne zagrożenia, w tym szczególnie te epidemiczne. Ona będzie po prostu inna – tłumaczył.
Minister zdrowia zaznaczył, że państwa nauczone pandemią koronawirusa będą reagowały bardziej zdecydowanie oraz szybciej będą decydować się na wprowadzanie „różnego rodzaju środków bezpieczeństwa i ograniczenia.”
- Nie chcę powiedzieć, że nigdy nie wrócimy do stylu życia sprzed pandemii. Na pewno jednak będziemy żyli w atmosferze większego zagrożenia – mówił Adam Niedzielski.
Wyraził także nadzieję na sprowadzenie COVID-19 do poziomu, jak prezentuje grypa.
