35-letni Paweł W. po kłótni na imprezie w klubie sportowym w Toruniu celowo wjechał w małżonków samochodem, powodując u nich poważne obrażenia. Działał z premedytacją, choć był pod wpływem alkoholu - ustaliła prokuratura. I postawiła mężczyźnie zarzut usiłowania podwójnego zabójstwa. Już siedzi w areszcie i tam czekać będzie na swój proces.
Marta i Filip doznali poważnych obrażeń. Nie wiedzą, czy on będzie chodził i kiedy ona przestanie cierpieć z bólu. Przed nimi kolejne operacje, długie leczenie i rehabilitacja. "Nasz świat runął w jednej chwili" - tak to określa Marta.
Co wydarzyło się na imprezie w klubie tenisowym w Toruniu?
Klub przy ul. Kociewskiej w Toruniu to miejsce popularne i lubiane. Tutaj gra się w padel tenis - sport rakietowy o zasadach prostszych niż tenis klasyczny, dający radość i rozładowanie emocji, a przy okazji towarzyski.
Do tego klubu też przychodzili 32-letni Marta i Filip Szymczukowie. Ona - bardzo lubiana przez pacjentów przychodni lekarka. On - ze stabilną posadą w innej branży. Oboje zdrowi, młodzi, otwarci na świat. Od półtora roku - rodzice dwóch bliźniaczek, Blanki i Lenki. To wcześniaki wymagające nadal specjalistycznego wsparcia, ale rodziny to nie przerażało.
"Miałam wszystko..." - tak czas przed 25 maja br. określa Marta.
Okolicznościowa impreza w klubie zaczęła się w sobotę 24 maja, a skończyła - wielkim dramatem - nad ranem w niedzielę. Bawiło się na niej wiele osób, była ochrona, był monitoring w lokalu i przed nim. To ważne, bo potem pomoże śledczym ustalić przebieg wydarzeń.
Na imprezie bawił się także on - 35-letni Paweł. - Znaliśmy się z nim, tak jak znają się w tym klubie ludzie dziesiątki grających ze sobą ludzi. Ale nie było między nami żadnej zażyłości. Nie miałem do niego telefonu, nie dodaliśmy się do znajomych na Facebooku - opowiada nam Filip.
Wybory 2025. Zwycięstwo Nawrockiego, wysoka frekwencja

Alkohol? Tak, był na tej zabawie. Scysje? Pojawiły się. - Ale tak bywa na różnych imprezach przecież. Nic nie usprawiedliwia tego, co zrobił ten człowiek - podkreśla siostra Filipa, z którą też udaje nam się porozmawiać.
Wiadomo, że między Pawłem i Filipem w klubie doszło do sytuacji spornej. Być może nawet szarpaniny. O co poszło? -Zaatakował on werbalnie moją żonę. Stanąłem w jej obronie, zareagowałem tak jak trzeba. Żadnej krzywdy fizycznej mu jednak nie wyrządziłem. Paweł był tak agresywny, że interweniowała ochrona. Pomieszczenie, do którego go wyprowadzono, częściowo zdemolował. Potem wydawało się, że się uspokoił. Został wypuszczony. Szybko wyszedł do samochodu, wycofał je, a następnie wjechał prosto w nas! Dalej nie pamiętam... - relacjonuje nam Filip Szymczuk.

Agresor wręcz docisnął małżonków do ściany budynku. Skutki fizyczne okazały się niezwykle poważne. Filip doznał m.in. uszkodzenia kręgosłupa i pod znakiem zapytania stoi, czy i kiedy będzie chodził. Pani Marta natomiast doznała złamań, ale i obrażeń twarzoczaszki, straciła też część zębów.
Co siedzi w głowie Pawła? "Epizody depresji, agresja, nieprzewidywalność"
Było przynajmniej dwóch bezpośrednich świadków wjazdu autem w małżonków. Od razu starali się interweniować. Potem ludzie próbowali wybić w aucie Pawła W. szybę, by go powstrzymać. Ale uciekł z ul. Kociewskiej.
Policję wezwał sam. Jak ustaliła prokuratura - twierdząc, że to on został zaatakowany przez grupę agresywnych osób. Fakty szybko wyszły jednak na jaw. Jak również stan mężczyzny - miał 1,87 promila alkoholu.
Prokuratura Rejonowa Toruń Wschód opierając się na zeznaniach i nagraniach z monitoringu szybko postawiła Pawłowi W. zarzut usiłowania podwójnego zabójstwa. Sąd Rejonowy w Toruniu natomiast nie miał wątpliwości, że musi zostać tymczasowo aresztowany. On sam natomiast odmówił składania wyjaśnienia. Do próby zabicia małżonków jednak zdecydowanie się nie przyznaje.
Kim jest Paweł W.? Pochodzi ze wsi pod Chełmżą, z gospodarskiej rodziny. Ma średnie wykształcenie i w Toruniu pracował w branży informatycznej. Kawaler, dotąd niekarany. Pracę wykonywał najczęściej z domu, zdalnie, przed komputerem. W klubie tenisowym lubił się rozładować energetycznie. Z wyglądu? Całkiem sympatyczny. Ze zdjęcia profilowego na jednej z platform rozgrywek toruńskich uśmiecha się mężczyzna w okularach, o okrągłej twarzy, z rudawą brodą.
-Spokojny, sympatyczny facet? No, nie do końca. Raczej z rodzaju tych, u których pod skorupą kłębią się emocje. Jak się okazało - nieprzewidywalny. W przeszłości miał epizody depresji. Bywał też agresywny - mówią znające go osoby (do wiad.red.).
Według niektórych Paweł i Filip przed krytyczną imprezą już miewali jakieś scysje i generalnie nie darzyli się sympatią. Filip jednak podkreśla, że "to nie była żadna bliska i znacząca znajomość". Wszyscy natomiast powtarzają: nic nie usprawiedliwia takiej agresji.
Śledczy dziś nie kryją, że podejrzanego trzeba będzie dokładnie przebadać i zdiagnozować. -W tym przypadku wydaje nam się pewnym, że biegłym nie wystarczy do wydania opinii standardowe, jednorazowe badanie sądowo-psychiatryczne. Konieczna będzie dłuższa, specjalistyczna obserwacja - mówi nam prokurator Joanna Becińska, kierująca Prokuraturą Rejonową Toruń Wschód.
Wielki dramat małżonków, ale i fala wsparcia. "To daje siłę"
Po krytycznej nocy Marta i Filip trafili do dwóch toruńskich szpitali. On szybko musiał przejść operację neurochirurgiczną. Doznał złamania kręgosłupa i uszkodzenia rdzenia kręgowego. Nie wiadomo, kiedy i czy w ogóle będzie chodził. Do tego miał pękniętą wątrobę, złamane kręgi szyjne, pęknięte żebra, płyn w opłucnej, rany na głowie...
-Ja też jestem poważnie ranna. Jestem lekarką, która do tej pory pomagała innym. Teraz sama walczę z bólem, którego nie potrafię opisać. W jednej nodze mam skomplikowane złamanie piszczeli w stawie kolanowym, które wymagało pilnej operacji. W drugiej nodze zerwane więzadła kolanowe. Lekarze mówią, że czeka mnie jeszcze jedna operacja, za 8–12 tygodni. A kiedy patrzę w lustro, nie poznaję siebie. Moja twarz… pełna obrażeń twarzoczaszki. Połamana szczęka. Wybite zęby. Nie mogę normalnie chodzić. Nie mogę się ruszać tak jak kiedyś - opisuje Marta Szymczuk, nie kryjąc emocji i lęku o przyszłość.
Gdzie opisuje? Na portalu Pomagam.pl, na którym ogłosiła kilka dni temu zbiórkę. Nosi tytuł "Razem dla Marty i Filipa". Jej celem jest uzbieranie pieniędzy nie tylko na dalsze leczenie i rehabilitację obojga małżonków, ale także na zakup pomocy medycznych, przystosowanie domu do potrzeb osoby niepełnosprawnej, opiekę, spłatę kredytu hipotecznego (długo nie będą mogli normalnie pracować), pomoc prawną.
W ciągu zaledwie kilku dni zbiórkę wsparło ponad 6.500 osób z całego kraju. Solidarne okazało się środowisko lekarskie, ale nie tylko. Są wpłaty kilkusetzłotowe, ale są i takie po 5-20 zł. Wpłatom towarzyszą też setki już komentarzy: słów wsparcia, życzeń siły i cierpliwości oraz wiary w to, że dadzą radę. "Jesteście młodzi i silni. Macie dla kogo żyć"- piszą znajomi i nieznajomi.
Ta wielka fala dobra, która właśnie płynie, naprawdę dodaje siły. - I przywraca wiarę w ludzi. Proszę napisać jakoś tak: okazuje się, że na jednego złego człowieka przypadają setki dobrych. A może nawet tysiące - kończy Filip Szymczak.
Rozmawiamy z nim telefonicznie, bo jest jeszcze w szpitalu. Jak się dziś czuje? "Bywało lepiej" - mówi. Stara się trzymać fason.
Zanim Paweł W. stanie przed sądem
Prokuratura kontynuuje śledztwo w tej prawie. Paweł W. od początku ma dwóch obrońców - adwokatów Piotra Domańskiego i Adama Kozioziembskiego. Nie kryją, że będą walczyć o złagodzenie zarzutów swojemu klientowi. Formalnie już samo usiłowanie zabójstwa jest w Polsce zagrożone najsurowszy możliwymi karami: z dożywociem włącznie.
-Za zarzucane Pawłowi W. przestępstwa grozi mu kara pozbawienia wolności od lat 10 albo kara dożywotniego pozbawienia wolności - informuje Andrzej Kukawski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Toruniu.
Pokrzywdzonych natomiast reprezentuje adwokat Mateusz Kończał. Nie kryje, że jest zdeterminowany, by zadbać o wszystkie interesy. Bliscy Szymczuków podkreślają, że po pierwsze dążyć będą do sprawiedliwego wyroku. - Ten człowiek nie powinien uniknąć kary; nic go nie usprawiedliwia - powtarza w rozmowach z nami siostra Filipa.
WAŻNE. Zbiórka pomocowa dla pokrzywdzonych
"Razem dla Marty i Filipa" - tak nazywa się zbiórka pomocowa, ogłoszona na portalu Pomagam.pl
Za naszym pośrednictwem Filip Szymczuk i jego bliscy dziękują z całego serca wszystkim, którzy decydują się im pomóc.
Tu link do zbiórki: https://pomagam.pl/9wftyg