Związkowcy skierowali do Komisji Etyki TVP wniosek o przeprowadzenie postępowania wyjaśniającego w tej sprawie.
O konflikcie między producentem a jego szefową zrobiło się głośno po tym, jak Andrzej Tomczak wezwał policję do siedziby bydgoskiego oddziału TVP, aby ta ułatwiła mu wejście do swojego gabinetu, do którego miała bronić dostępu Maria Kudroń właśnie. Skąd cale zamieszanie? Kilka dni wcześniej Tomczak został zwolniony z kierowniczego stanowiska, co - jego zdaniem - jest tylko wstępem do całkowitego pozbycia się go z firmy. Dlaczego? Red. Tomczak miał nie zgadzać się na to, aby dyr. Kudroń traktowała stację jak prywatny folwark.
Szefowa TVB natomiast twierdziła, że wizyta policji w ośrodku była zbędna, a zamki wymieniono (bo wymieniono), ponieważ "pan Tomczak" posługiwał się nielegalnie dorobionym kluczem. Dyrektor Kudroń nie poprzestała na przekazaniu takich informacji dziennikarzom, lecz przygotowała specjalne oświadczenie, które kazała przeczytać na antenie prowadzącej "Zbliżenia".
Andrzejowi Tomczakowi po cichu sekundują koledzy z pracy, oficjalnie stają w jego obronie związkowcy. Jak? Ślą pisma do dyr. Kudroń z prośbą o wyjaśnienia. Przypominają, że każde zwolnienie musi być konsultowane ze związkami. Nie rozumieją też, dlaczego red. Tomczak ma od "tamtego dnia" zakaz wstępu na teren stacji, bo ciągle jest pracownikiem TVB, mimo że na zwolnieniu lekarskim.
Związkowcy skierowali też do komisji etyki pismo, w którym oprócz pytania, które już zacytowaliśmy, stawiają inne, w tym, m.in., dotyczące wątpliwego obiektywizmu, zasad szacunku i tolerancji. Związkowcy zastanawiają się też, czy szef stacji może publikować na zarządzanej przez siebie stacji oświadczenia, które są subiektywną oceną sytuacji.
Kiedy Komisja Etyki TVP zajmie się sprawą? W przyszłym tygodniu. - I prawdopodobnie nie skończy się na jednym posiedzeniu. To skomplikowana sprawa - usłyszeliśmy w biurze prasowym.