To były wspólne działania toruńskich celników i policjantów z Ciechocinka. Mieli informację, że na obrzeżach sanatoryjnej miejscowości działa fabryka produkująca na wielką skalę papierosy bez znaków akcyzy.
- W trakcie obserwacji wytypowanego budynku zauważyli wyjeżdżającego dostawczego busa - mówi st. asp. Mariusz Ziarnowski, rzecznik prasowy Izby Celnej w Toruniu. - Gdy zatrzymali auto okazało się, że po brzegi jest wypełnione kartonami z papierosami bez polskich znaków akcyzy.
Kierowcą okazał się mieszkaniec Gdańska, poszukiwany przez tamtejszy sąd celem odbycia kary pozbawienia wolności.
Celnicy i policjanci weszli do budynku, w którym mieściła się pralnia. Dopiero na tyłach nieruchomości znaleźli magazyny ze specjalistycznym sprzętem służącym do produkcji papierosów.
- To był drogi, wyspecjalizowany sprzęt, w pełni profesjonalna linia produkcyjna papierosów, ale też maszyny służące do ich pakowania - dodaje Ziarnowski.
Funkcjonariusze zabezpieczyli tam ponad 3,8 miliona sztuk papierosów, prawie 0,5 tony krajanki tytoniowej. Wszystko bez akcyzy. Zatrzymano też opakowania, poligrafię, bibuły, folię oraz inne półprodukty.
- Wstępnie wyliczone straty Skarbu Państwa z tytułu nieodprowadzonego podatku akcyzowego to blisko 4,5 miliony złotych - dodaje rzecznik Izby Celnej.
Fabryka działała, jak podkreślają celnicy i policjanci, przez co najmniej pół roku.
Na gorącym uczynku zatrzymano 12 osób, w tym 9 obcokrajowców. Wczoraj zostali przesłuchani w prokuraturze. Byli to pracownicy zatrudniani „na czarno” przez Polaków. Jeden to Ormianin, ośmiu pozostałych to obywatele Ukrainy.
Jak informują celnicy, zatrzymani mężczyźni prawie cały czas spędzali wyłącznie w fabryce. Polscy „gospodarze” tego miejsca wyposażyli je w całkiem - jak to określają funkcjonariusze - komfortowe urządzenia. Było między innymi w pełni wyposażone zaplecze sanitarne.
Ukraińcy prawdopodobnie dostali się do Polski nielegalnie. To, jak tu trafili, wyjaśniają teraz pogranicznicy.