Smaki Kujaw i Pomorza - sezon 4 odcinek 32

Ponad dziesięć tysięcy bydgoszczan podpisało się w internecie pod apelem w ramach akcji "Ratujmy Biziela".
Przypomnijmy, chodzi o plany Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, który chce najpierw zlikwidować "Biziela", a następnie połączyć go ze Szpitalem Uniwersyteckim nr 1 im. Jurasza w Bydgoszczy. Przedstawiciele uczelni zapewniają, że decyzja o likwidacji "Biziela" jeszcze nie zapadła. W ostatnim czasie członkowie Wojewódzkiej Rada Dialogu Społecznego wyrazili zaniepokojenie planami władz uczelni.
Mikołaj Bogdanowicz, wojewoda kujawsko – pomorski przypomniał, że w ostatnich latach przygotowano "mapy potrzeb zdrowotnych" i "wojewódzki plan transformacji", które przygotowali konsultanci wojewódzcy w poszczególnych dziedzinach leczenia. Dokumenty te określają potrzeby i zasady leczenia w województwie, optymalne dla mieszkańców, diagnozując obecną sytuację i prognozując przyszłe tendencje. Plan został stworzony w sierpniu 2021 r. i przekazany do Ministerstwa Zdrowia. W grudniu 2021 r. został zatwierdzony przez resort.
Plan zakładał przede wszystkim zwiększenie ilości łóżek w Bydgoszczy i województwie kujawsko-pomorskim, w tym m.in.: zwiększenie bazy łóżek ośrodka przeszczepu szpiku kostnego (został wskazany Szpital. im. dr. Biziela) oraz zwiększenie bazy łóżek oddziałów wewnętrznych i intensywnego nadzoru kardiologicznego w Bydgoszczy.
- Łączenie szpitali, a tak naprawdę likwidacja jednego z nich, powoduje działania, które nie są zbieżne z planem, który został ustalony w naszym województwie przez cały zespół ekspertów i specjalistów – podkreślił wojewoda Bogdanowicz. - Obecna fuzja tych jednostek nie wpisuje się w żaden sposób w potrzeby ani strategię województwa.
W sprawie planów UMK, wyrażonych w wywiadzie z rzecznikiem UMK protestował również Piotr Cyprys, prezes Stowarzyszenia "Metropolia Bydgoska".
Może więc całkowicie zamknąć szpitale uniwersyteckie w Bydgoszczy i zaproponować mieszkańcom dostęp do usług wysokospecjalistycznych w megalomańskim szpitalu w Toruniu. Będą z pewnością oszczędności, zaspokojone toruńskie ambicje, a szpital w Toruniu zapełni się oddziałami i specjalistami, których tam zwyczajnie brakuje – napisał m.in. Piotr Cyprys.
Tymczasem organizatorzy akcji "Ratujmy Biziela" przeszli do kolejnej części protestu informując o akcji na ulicznych billboardach.
- Pierwsze pojawiły się na początku września, w połowie miesiąca będą następne – informują organizatorzy akcji "Ratujmy Biziela". - Wraz z billboardami zwiększyła się częstotliwość podpisów w obronie naszego szpitala.
Pieniądze na billboardy pochodzą ze zbiórki pracowników szpitala oraz sponsorów. Organizatorzy: - Od początku to akcja oddolna. Sami się zorganizowaliśmy, popierają nas również związki zawodowe.
Pracownicy szpitala nadal nie znają szczegółów związanych z pomysłem UMK łączenia szpitali. - Ciągle wiemy tyle samo, czyli nic – mówią. - Przez trzy miesiące nie dowiedzieliśmy się niczego. Owszem, niedawno rektor UMK odwiedził nasz szpital, uczestniczył w spotkania Rady Ordynatorów, ale cały czas utrzymywani jesteśmy w przekonaniu, że decyzja jeszcze nie zapadła i nic więcej nie wiemy, a bardzo byśmy chcieli wiedzieć. To wprowadza niepokój. Zauważamy, że ze szpitala zaczęli odchodzić pracownicy, w tym pielęgniarki. Trwają rekrutacje dla lekarzy rezydentów. Wydaje się, że przychodzi ich do Biziela mniej. Sytuacja "szpitala w zawieszeniu" nikomu nie służy. Potrzeba pilnych decyzji, ale obawiamy się, tak jak i Rada Dialogu Społecznego, że rektor UMK podejmie ją jednoosobowo bez żadnych konsultacji. Po wakacjach miały być jakieś informacje. Ta niepewność nikomu nie służy.