Mateusz Morawiecki sprzedał wszystkie akcje Banku Zachodniego WBK, którego był prezesem w latach 2007-2015, czyli do czasu, gdy dołączył do rządu Beaty Szydło. Pozbycie się aktywów jest komentowane jako nieczyste, ponieważ w czasie, gdy zarządzał Ministerstwem Rozwoju i Finansów, kurs akcji banku zyskał na wartości i dziś pakiet Morawieckiego może być wart nawet ponad 5 mln zł. Jako szef tak ważnego resortu mógł mieć wpływ na wartość swoich aktywów?
Rzeczywiście, to tak może wyglądać. Jednak Morawiecki sprzedał akcje w momencie, gdy został premierem i po zarzutach o konflikcie interesów. Nie znał dokładnie daty, kiedy to się stanie. Wiadomo, że nie on wybrał odpowiednią chwilę, a ktoś inny.
Poza tym obecnie „na górce” są nie tylko akcje WBK, bo również innych banków. Ceny wzrosły po tym, gdy stało się oczywiste, że frankowcy zostaną bez pomocy, w którą banki miały być zaangażowane finansowo. To bardzo uspokoiło rynek, inwestorzy wrócili. Morawiecki nawet nie kreował polityki wokół kredytów we frankach szwajcarskich, ponieważ w tej sprawie pierwsze skrzypce grał prezydent Andrzej Duda i był także jeszcze projekt poselski. Nie widzę tutaj żadnej roli rządu i ministra rozwoju i finansów.
Gdy akcje kosztują najpierw 3,5 mln zł, a później co najmniej 5 mln zł - musi to budzić kontrowersje. Czy nowy premier powinien - honorowo! - przekazać różnicę, 1,5 mln zł, na cele charytatywne, jak wcześniej zyski z dywidend?
Niektórzy politycy to proponują, ale ja jestem przeciwnikiem narzucania komuś, co ma zrobić ze swoimi pieniędzmi, pomagać czy nie. Zapewne on te akcje dostawał w formie wynagrodzenia czy premii, gdy był prezesem BZ WBK. De facto nawet nimi nie zarządzał, nie kupował, nie sprzedawał. To kawałek jego życia, bo - w sumie - z bankiem był związany 17 lat. I jestem pewien, że nie było mu łatwo pożegnać się z tymi akcjami.
Nie byłoby lepiej, gdyby Mateusz Morawiecki pozbył się akcji już wtedy, gdy został ministrem rozwoju i finansów, a nie dopiero teraz?
Również o tym myślałem. Jednak wówczas nie było takiej fali krytyki wobec jego aktywów, jak w ostatnich dniach. Taką podjął decyzję i za nią odpowiada.
Wcześniej zamroził swój pakiet akcji, a zyski trafiały na cele społeczne. Wkrótce ma przedstawić, które instytucje otrzymywały pieniądze z dywidend BZ WBK, w 2016 roku to było ok. 144 tys. zł netto.
Mógł zdecydować się na „ślepy” fundusz powierniczy? Sytuacja byłaby czysta.
Jest to jakieś rozwiązanie, ponieważ w tym przypadku powierza się oszczędności w zarządzanie komuś innemu, do tzw. ślepego portfela, choćby na czas sprawowania ważnej funkcji w państwie. Pieniądze są wówczas poza wiedzą i kontrolą właściciela.
Pytam o to celowo, ponieważ jest to praktyka stosowana przez polityków-akcjonariuszy w innych krajach. Wykorzystał ją między innymi Donald Trump. Prezydent Stanów Zjednoczonych również tłumaczył, że chce w ten sposób uniknąć konfliktu interesów.
Jednak w Stanach Zjednoczonych budzi to ogromne kontrowersje. Prezydent USA przekazał zarządzanie akcjami w ręce rodziny przez „ślepy” fundusz powierniczy. Firmę Trump Organization nadzorują jego dorosłe dzieci: synowie Donald junior i Eric oraz córka Ivanka.
Przypomnijmy, jego biznes to hotel, pola golfowe i inne nieruchomości nie tylko w USA, ale i na całym świecie.
To jest ogromny majątek. Trump jest krytykowany za to, że po cichu doradza bliskim i tak naprawdę wciąż ma wpływ na swoje aktywa i o nich decyduje. Szczególnym kąskiem są akcje jego hoteli. Amerykanie wytykają prezydentowi, że gdy gości zagraniczne delegacje, mieszkają w jego hotelach, na czym zarabia i jest bardziej biznesmenem niż prezydentem. Oczywiście, majątek nowego polskiego premiera jest nieporównywalny, ale - jak na polskie warunki - to jest bardzo bogaty człowiek. Miał akcje WBK. Posiada dwa domy, plus część w tzw. szeregowcu oraz mieszkanie. Jako były prezes Banku Zachodniego WBK Mateusz Morawiecki zarobił 15 mln zł.
Dobra zmiana dla firm? [opinie kujawsko-pomorskich przedsiębiorców)
Firmy biorą kredyty, by mieć na VAT
Przedsiębiorcy dobrze oceniają expose premiera Morawieckiego, ale... (x-news/Agencja Informacyjna Polska Press):
