Aleksander Wolszczan bez Nagrody Nobla

Nobel trafił w ręce naukowców ze Stanów Zjednoczonych i Japonii: profesorów Yoichiro Nambu, Makoto Kobayashi i Toshihide Maskawa, którzy Nobla otrzymali za pracę w dziedzinie fizyki cząstek.

62-letni polski naukowiec miał zostać wyróżniony za odkrycie trzech planet spoza Układu Słonecznego, którego dokonał w 1990 roku, korzystając z radioteleskopu w Arecibo (Portoryko). Cztery lata później opublikował pełne wyniki badań swojego odkrycia na łamach czasopisma Science.

Jako głównych kontrkandydatów Wolszczana wskazywano: Kanadyjczyka Dale Fraila oraz dwóch Szwajcarów Michela Mayora i Didiera Queloza, którzy dokonali podobnych obserwacji.

Zgodnie z regulaminem Nagrodę Nobla można podzielić między maksimum trzech laureatów.

Wychowanek Uniwersytetu Mikołaja Kopernika byłby drugim Polakiem uhonorowanym tą prestiżową nagrodą wartą 10 mln koron szwedzkich (ok. 1,4 mln dolarów). Wcześniej, w 1903 roku, Noblem z fizyki wyróżniono Marię Curie-Skłodowską, wspólnie z mężem Piotrem Curie za wspólne badania zjawiska promieniotwórczości odkrytego przez profesora Henri Becquerela.
- Na sukces musimy jeszcze poczekać, ale Nobel dla profesora Wolszczana to tylko kwestia czasu - mówi Maciej Mikołajewski z Centrum Astronomii toruńskiego UMK.

Dodaje, że werdykt szwedzkiej komisji był jak najbardziej słuszny. Stało się też jasne, że tym razem prawdziwi astronomowie muszą poczekać, bo to czas na nagrodę dla fizyków. Nagroda ta pokazała, że nawet ta najbardziej współczesna fizyka zahacza jednak o astronomię.

Przyszły rok będzie międzynarodowym rokiem astronomii.

Maciej Mikołajewski jest zdania, że jeśli będzie przyznawana nagroda za pozasłoneczne układy planetarne, to profesor Aleksander Wolszczan z pewnością ją otrzyma.

(Radio GRA)