WSI zapłaciło dolarami za nazwisko i adres Salaha Chabbasa. To jego ludzie zabili dziennikarzy - mówił iracki informator dwa lata po zamachu na Waldemara Milewicza i Mounira Bouamrane. Zginęli w 2004 r.
Chabbas prowadził sklepik na północ od Karbali. Polacy obserwowali go kilkanaście dni z domu po drugiej stronie ulicy. W końcu wezwali irackie siły specjalne. Chabbas nie zdoła wyciągnąć spod lady półautomatycznego pistoletu .
Polacy nie mogli jednak przesłuchiwać więźniów, bo to należy do Amerykanów i Irakijczyków. Po wielu godzinach Chabbas przyznał się do zamachu na dziennikarzy i wydał kolegów.
Do listopada 2006 r. polski wywiad i iraccy żołnierze wyłapali pozostałych terrorystów. Jeden zginął w strzelaninie, dwaj trafili do więzienia w Bagdadzie.
Donosy były tak cenne, że Amerykanie dali w zamian Polakom bezpośredni dostęp do swoich informacji o planowanych atakach terrorystycznych. Uratowało to życie wielu polskim żołnierzom.
Choć to Polacy złapali terrorystów, Amerykanie i Irakijczycy do dziś nie chcą przesłać Warszawie materiałów ze śledztwa, choćby dokumentacji z zatrzymania czy protokołów przesłuchań zabójców. Dlatego śledztwo zostało zawieszone.