Pierwszy trening Energi Toruń z nowym trenerem
Długo pracował pan na Białorusi. Nie było ciekawych propozycji zagranicznych?
Jeszcze przed igrzyskami w Pekinie wyjechałem do USA, gdzie pracowałem jako asystent w uniwersyteckich drużynach żeńskich i męskich. Po powrocie dostałem ciekawą propozycję, żeby zrobić coś na Białorusi. Zapewniono mi perspektywę przynajmniej 3-4 lat spokojnej pracy. Początek był naprawdę dobry, ale ostatnio sytuacja się zmieniła. Obiecano nam specjalny ośrodek treningowy, jeżeli będą sukcesy. Wywalczyliśmy 4. miejsce na mistrzostwach Europy, zagraliśmy na mistrzoistwach świata, ale obietnicy nie zrealizowano. Kolejny rok nie zapowiadał się lepiej. Uznałem, że trzeba coś zmienić. Wciąż czuję potrzebę zrobienia czegoś dobrego dla koszykówki, cały czas szukam nowych wyzwań i takie znalazłem w Toruniu.
W Polsce jest pan doskonale znany z pracy w Olsztynie, Lublinie i Wrocławiu.
Polska to mój drugi dom, mentalność ludzi jest bardzo podobna. W Rosji jest zupełnie inaczej, tam liczy się tylko kasa i bardzo trudno spokojnie pracować. Wynik musi być zrobiony na teraz, mało jest cierpliwości i klubów nastawionych na długą pracę. W Toruniu podoba mi się zaangażowanie w pracę z młodzieżą, to dla mnie ważne.
Wspomniał pan o pracy w USA z mężczyznami. Nie kusiło pana do męskiego basketu?
To był w sumie przypadek. Grę w koszykówkę skończyłem bardzo szybko, w wieku 20 lat z powodu problemów ze zdrowiem. Od razu dostałem propozycję, żeby pracować z małymi dziewczynkami. W pierwszej chwili byłem zaskoczony, nie wiedziałem nawet, że jest w okolicy koszykówka żeńska. Zgodziłem się jednak spróbować na miesiąc, dwa i powoli się wciągnąłem. Kilka lat temu dostałem ofertę pracy z mężczyznami, ale jednocześnie pojawiła się możliwość prowadzenia reprezentacji, więc znowu wybrałem kobiety. Koszykówka jest taka sama, ale uważam, że łatwiej jednak przenieść się z żeńskiej do męskiej koszykówki. Praca z kobietami jest bardziej specyficzna. To koszykówka bardziej rodzinna, u mężczyzn jednak więcej jest takiego wyrachowanego zawodowstwa. Kobieta zawsze może znaleźć jakiś powód, żeby nagle zerwać ze sportem.
Trener Elmedin Omanić preferował skład niższy i szybką koszykówkę. Jaka będzie Energa pod pana ręką?
Po pierwsze: bardzo twarda obrona. Koszykówka kobieca upodabnia się do męskiej, jest coraz bardziej fizyczna. Dlatego bardzo trudno osiągać sukcesy bez dużych zawodniczek, które potrafią ostro walczyć pod koszem. Ważna jest uniwersalność. W koszykówce zanika powoli przyporządkowanie do konkretnej pozycji, każdy zawodnik powinien sobie radzić przynajmniej na trzech. Dlatego staram się mieć w składzie graczy jak najbardziej uniwersalnych. Liczę, że naszym atutem będzie więc obrona i mocny center.