Polityczne zawieruchy w powiecie kładą się cieniem na stanowiskach w podległych powiatowi jednostkach. Po wyborach samorządowych, gdy zawiązała się koalicja PO, KIS i PiS, stanowiska straciło kilku dyrektorów, w tym Andrzej Kownacki, długoletni, bardzo lubiany przez mieszkańców i ceniony przez zwierzchników w województwie i kraju dyrektor zakrzewskiego DPS. Miał tego pecha, że kojarzono go z PSL, a to był czas "wymiatania" ludowców ze stanowisk. Wprawdzie starosta zaproponowała mu inne stanowisko, ale go nie przyjął. Znalazł pracę we Włocławku.
Stanowisko w DPS objęła nowa dyrektorka, która wygrała w marcu konkurs, ale nie zagrzała długo miejsca. Zmieniły się układy polityczne. PSL tworzy teraz koalicję z Kujawską Inicjatywą Samorządową. Dyrektorka może by się uchowała na stanowisku, gdyby nie nagrała i nie upowszechniła rozmowy telefonicznej ze starostą Wiolettą Wiśniewską bez jej wiedzy. Została zwolniona dyscyplinarnie. Nagranie nie było jedynym powodem zwolnienia.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, na rozpisany po zwolnieniu dyrektorki konkurs zgłosiło się kilkoro kandydatów, ale tylko Andrzej Kownacki stanął do rozmów z komisją.
- Nie znam oficjalnie wyniku - powiedział nam dziś. - Jutro zbierze się zarząd powiatu i to on podejmie ostateczną decyzję w sprawie powierzenia stanowiska dyrektora.
Na pytanie, jak się czuje po miesiącach nieobecności w DPS, odpowiedział: - Na początku byłem rozgoryczony. Dziś mam świadomość, że padło wówczas zbyt wiele niepotrzebnych obraźliwych słów i niesprawiedliwych ocen z mojej strony, także pod adresem starosty, za co przepraszam. Wiem, że pani starosta potrafi się wznieść nad osobiste urazy, gdy w grę wchodzą szersze sprawy. Jestem pewien, że - jeśli zarząd zaakceptuje moją kandydaturę - to we wzajemnych relacjach będzie liczyć się przede wszystkim dobro DPS i jego mieszkańców.