Aż trudno mi w to uwierzyć, że nie usłyszę już głosu Andrzeja na radiowej antenie, nie spotkam Go na naszym forum rolniczym, nie zobaczę Jego mikrofonowej tyczki na jakiejś konferencji.
Zawsze z radiowym mikrofonem, zawsze w pracy. Rasowy reporter. Kiedyś wybraliśmy się w podróż autem do Warszawy. Andrzej siedział na tylnym siedzeniu, rozmawialiśmy, żartowaliśmy… Nagle – jeszcze zanim opuściliśmy nasze województwo - przestał się do mnie odzywać, bo przez telefon przekazywał relację z dróg. Mówił o utrudnieniach, remontach i oczywiście od razu tłumaczył słuchaczom jak te najtrudniejsze odcinki omijać. On nie musiał korzystać z GPS-a.
Lubił ludzi i umiał z nimi rozmawiać. Jak mało kto rozumiał sprawy wsi i rolnictwa. Spotykaliśmy się na wielu ważnych debatach, konferencjach, rolniczych protestach. Wiele lat temu Andrzej chodził z mikrofonem środkiem ulicy Jagiellońskiej w Bydgoszczy jeszcze po północy, nagrywał dźwięki. Mówił, że taki protest przejdzie do historii, a my będziemy mieli niesamowite wspomnienia. - Gdybyśmy nie byli dziennikarzami nie moglibyśmy przeżywać tego co przeżywamy, chodzić środkiem ulicy w samym centrum miasta – zauważył.
Ostatnio spotkaliśmy się podczas Forum Rolniczego Gazety Pomorskiej w Żninie. Andrzej moderował jeden z paneli, ale oczywiście robił także relacje dla ukochanego Radia PiK, z którym był związany od ponad 50 lat. Po forum rozmawialiśmy krótko, za krótko. Żartował, że w tym wieku musi się bardziej spieszyć. Andrzeju, tak bardzo chciałabym dokończyć naszą rozmowę.
