Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Wiśnicki: Zasady muszą być jasne

Rozmawiała Magdalena Stremplewska
(fot. Lech Kamiński)
Rozmowa z Andrzejem Wiśnickim, dyrektorem Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego i Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego w Toruniu

- Kolejki do specjalistów się wydłużają. Szefowie placówek medycznych narzekają na współpracę z Narodowym Funduszem Zdrowia.
- Współpraca z NFZ jest dobra, żeby nie powiedzieć - bardzo dobra, ale narzucane zasady pracy w istotny sposób ją utrudniają. Z jednej strony mówi się, że wszyscy mają mieć jednaki dostęp do ochrony zdrowia. Tymczasem obowiązuje algorytm, według którego są dzielone pieniądze w zależności od kondycji regionów - bogatsze mają więcej, biedniejsze - mniej. Jest oczywiste, że przez to w Warszawie można zrobić więcej niż w Białymstoku czy Toruniu. Druga sprawa - od 2008 roku zmieniały się sposoby rozliczenia z NFZ - wartość punktu finalnie wzrosła do 51 zł. Jednak według wyliczeń niemal wszystkich szpitali powinna być o 3-4 zł wyższa. Z tego w tym roku zostaliśmy wyprani. W praktyce oznacza to, że, gdy jakaś procedura medyczna kosztuje 100 punktów, to szpital traci na takim zabiegu 300-400 złotych.

- Teraz dodatkowo NFZ orzekł, że z powodu kryzysu i mniejszych przychodów, nie będzie płacił za nadwykonania.
- Tak, z jednej strony naciska się więc na nas, by nie było kolejek, a z drugiej, nie daje się pieniędzy, co skutkuje ograniczeniem czasu pracy. My te zabiegi wykonujemy, ale nie mamy za to zapłaty. W efekcie w tej chwili w szpitalu bielańskim mamy 8 mln nadwykonań, w dziecięcym - prawie 3 mln. Mówiąc krótko - wcale nie jest tak, jak się mówi, że pieniądze idą za pacjentem. Do tego NFZ groźbą kary próbuje wymóc pewne działania...

- Nawiązuje Pan do kontrowersji związanych z odpłatnością za badanie KTG. NFZ ponownie stwierdził, że szpital nie powinien żądać pieniędzy od ciężarnych.
- Przepisy są niejasne. Jedno stanowisko słyszę w centrali NFZ, inne w oddziale w Bydgoszczy, jeszcze inne w ministerstwie. Z mojego punktu widzenia - dlaczego mam nie brać pieniędzy od osoby, która leczy się prywatnie, a u nas chce tylko zrobić KTG, bez wskazań medycznych? Jej lekarz oszczędza, bo pacjentka wraca do niego z gotowymi wynikami... A według naszych szacunków, ta procedura jest warta 65 zł.

- Zamierza Pan dalej walczyć o prawo do pobierania tej opłaty?
- Przede wszystkim - wciąż nie dostałem oficjalnej odpowiedzi na moje odwołanie. O postanowieniu NFZ dowiedziałem się z prasy. Gdy dokument do nas dotrze, zastanowimy się, co z tym dalej zrobić. Prawdopodobnie będziemy się odwoływać. I nie chodzi już o pieniądze, ale o zasady. Na nieczytelnych przepisach zawsze tracą pacjenci. Podam inny przykład: ostatnio byłem świadkiem dramatycznej sytuacji - starsza pani, inwalidka pierwszego stopnia, starała się o przyjęcie na okulistykę. Kolejki są ogromne - możemy ją przyjąć najwcześniej w styczniu, choć nie mamy jeszcze kontraktu na kolejny rok i formalnie nie powinniśmy robić zapisów. Ta pani ma zaćmę, która nie jest zaliczana jako przypadek pilny, ale w jej sytuacji odłożenie lekarskiej interwencji oznacza niemalże całkowitą utratę wzroku. Co mamy robić? Przyjmujemy ją, cierpią inni pacjenci, bo wydłuża się kolejka. Napięcie pojawia się też wśród załogi szpitala, bo ta dodatkowa praca nie jest wynagradzana. A NZF przy każdym takim indywidualnym zdarzeniu wietrzy drugie dno...

- Pozostają negocjacje z funduszem na koniec roku...
- To negocjacje tylko z nazwy. NFZ narzuca pewne rozwiązania i szpital jest z góry na gorszej pozycji. Słyszymy: mamy tyle a tyle, bierzecie albo nie. Szpital popada w długi, rosną odsetki. Potem są procesy i po pewnym czasie dostajemy od NFZ całość albo część należnej kwoty. Tak to działa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska