- Będzie pan walczył o fotel prezydenta?
- Jeszcze nie wiem. To zależy od tego, kto zechce mnie poprzeć. Wyobrażam sobie taki scenariusz, że jestem wspólnym kandydatem m.in. Ruchu dla Grudziądza oraz Prawa i Sprawiedliwości. W grę wchodzą jednak również inne opcje. Chcemy wybrać optymalne rozwiązanie.
Przeczytaj także: Andrzej Wiśniewski być może będzie walczył o fotel prezydenta Grudziądza
- Jakie są jeszcze opcje?
- Jeśli Prawo i Sprawiedliwość wskaże kandydata, to my na pewno swojego nie wystawimy. Nie chcemy popełnić błędu z ostatnich wyborów, kiedy głosy rozłożyły się na Marzennę Drab i na mnie. Zależy nam na tym, aby do zbliżających się wyborów pójść razem.
- PiS ma kandydata, który może powalczyć z Robertem Malinowskim?
- To nie jest pytanie do mnie. Poza tym do wyborów zostało jeszcze trochę czasu. Celem numer jeden jest odsunięcie Platformy Obywatelskiej od władzy, bo szkodzi ona naszemu miastu.
- Taki sam cel przyświecał panu w ostatnich wyborach. Skończyło się na nieco ponad 12 proc. poparcia. Czy prezydent Robert Malinowski od tego czasu stracił na sile?
- Myślę, że ludzie uświadomili sobie miałkość jego rządów: osiem zmarnowanych lat, brak wizji i pomysłu na miasto. Tsunami cały czas wzbiera i zmiecie ono z powierzchni Platformę Obywatelską razem z jej lokalnymi strukturami.