Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anna Mazurkiewicz 120-letnim szydełkiem tworzy wręcz cuda z włóczki

Dariusz Nawrocki
Dariusz Nawrocki
Dla Anny Mazurkiewicz praktycznie nie ma dnia bez robótek ręcznych. Gdyby sobie odpuściła, czego by jej brakowało.
Dla Anny Mazurkiewicz praktycznie nie ma dnia bez robótek ręcznych. Gdyby sobie odpuściła, czego by jej brakowało. Dariusz Nawrocki
Anna Mazurkiewicz z Bielic hafciarskiego bakcyla połknęła dzięki swojej babci.

- Jak kupiła firanę, to od razu sama musiała ją na szydełku obrobić, bo to co przywiozła ze sklepu, jej się nie podobało. To szydełko, którego wówczas używała, służy mi do dziś. Ma już 120 lat. To jest moje ukochane szydełko - wyznaje pani Anna.

W szkole podstawowej trafiła na wspaniałego nauczyciela od tak zwanych robót ręcznych. Pani Teresa Krauze tylko wzmocniła w niej poczucie, że z hafciarstwem chciałaby związać swoją przyszłość. Gdy w siódmej klasie podstawówki w jej ręce wpadł katalog ze szkołami średnimi, zwróciła uwagę na Zasadniczą Szkołę Zawodową im. Heleny Modrzejewskiej w Zakopanem, a dokładnie na możliwość kształcenia w kierunku hafciarsko-koronkarskim. Rodzice odważyli się na to, by puścić ją z Mogilna aż pod samiutkie Tatry.

- Wtedy do szkoły chodziło się również w soboty. Wyjazdówki odbywały się raz w miesiącu. Ja z nich nie korzystałam, bo nie zdążyłabym obrócić w dwie strony. Do domu przyjeżdżałam więc tylko na gwiazdkę, wielkanoc i na wakacje - wspomina.
Nie żałuje decyzji o wyborze tej szkoły. To, czego tam się nauczyła, wykorzystuje do dziś. A warto podkreślić, że szkołę tę ukończyła dokładnie 50 lat temu. W stuletniej historii tej placówki była jedyną absolwentką spoza Małopolski. Potem skończyła jeszcze liceum ogólnokształcące i studium ekonomiczne, ale to właśnie tę szkołę wspomina najmilej. - To była pierwsza żeńska szkoła w Europie. Dla swoich ukochanych góralek założyła ją Helena Modrzejewska. Szkoda, że szkoła nie przetrwała do dzisiejszych czasów. Była czas, że rękodzieło było niemodne. Na szczęście dziś moda na nie znowu wraca - wyznaje.

Organizuje kursy i warsztaty

Pracowała między innymi w szkołach, w Warsztacie Terapii Zajęciowej, internacie. Wszędzie, gdy tylko mogła, zdradzała innym tajniki hafciarstwa i koronkarstwa. Dziś jest na emeryturze, a nadal organizuje kursy i warsztaty.

- Ze szkoleniem odwiedziłam chyba wszystkie miejscowości wokół Mogilna - podkreśla. Liczba przeszkolonych przez nią dzieci, pań i panów nieustannie wzrasta. Przybywa więc uczniów witających ją na ulicy uśmiechem, dobrym słowem albo zwyczajnym "dzień dobry". Ma olbrzymią satysfakcję, gdy na kiermaszu, na stoisku obok, swoje prace wystawiają panie, które u niej pobierały nauki.

Z dumą pokazuje nam zdjęcia prac wykonanych przez swoje uczennice. Przedstawiają one obrazy "malowane" haftem krzyżykowym, reprodukcje największych dzieł najsłynniejszych malarzy na świecie. O tym, że są to prace niezwykłe, niech świadczy chociażby fakt, że cztery wyhaftowane obrazy ktoś ukradł ze szkoły na krótko przed planowaną wystawą.
Trudno zliczyć wyróżnienia i nagrody, jakie zdobyła za swoje prace. Bardzo często można zobaczyć ją na kiermaszach. Jej prace znajdują się w muzach, szkołach, a nawet w kościołach.

- Niby tylko igła i szydełko, a tyle przy ich pomocy można zdziałać - śmieje się. Do dziś tworzy serwety, serwetki, bieżniki, obrusy, bombki, zawieszki, jajka wielkanocne, kartki okolicznościowe i świąteczne, zakładki do książek.

Dziś jest dużo łatwiej

Czytelniczki i czytelników, którzy po przeczytaniu tego artykułu zechcą rozpocząć przygodę z haftem, zachęca do udziału w licznych kursach i warsztatach organizowanych w naszym województwie. - Można również spróbować samemu. Krzyżykowego haftu w szkole się nie uczyłam, a całkiem nieźle sobie z nim radzę - wyznaje z uśmiechem.

Dziś jest dużo łatwiej niż kilkadziesiąt lat temu. Wówczas makietę pod obraz haftem krzyżykowym "malowany" trzeba było wykonać sobie samemu na podstawie zdjęcia lub rysunku. Tak powstał chociażby słynny klasztor mogileński autorstwa pani Anny. Dziś gotowe projekty można zakupić wraz z licznymi czasopismami, które dostępne są na rynku. Wystarczy cierpliwość, odrobina samozaparcia i dyscypliny, by stworzyć jakąś prostą pracę.

Chrobaczywy pacierz

Właściwe każdy wolny moment poświęca na haftowanie i szydełkowanie. - Trzeba być bardzo skupionym. Krzyżyki i oczka trzeba liczyć. Cały czas człowiek chrobaczywy pacierz pod nosem odmawia - śmieje się tłumacząc, że słowa "chrobaczywy" używano w jej rodzinie zawsze z przymrużeniem oka, w kontekście mamrotania pod nosem.

Bywa, że nad jednym dziełem spędza nawet 50 godzin. Tak było chociaż z haftowaną taśmą do uruchamiania dzwonka w strzeleńskim kościele. Ponad dwumetrową pracę wykonywała razem ze swoimi koleżankami. - W ciągu godziny sprawna hafciarka może zrobić od 250 do 300 krzyżyków. A tutaj do zrobienia było ich aż 15 tysięcy. Pracy było sporo, ale i efekt końcowy nam się spodobał. Pozostanie coś po nas w kościele na następne pokolenia - wyznaje.

Praktycznie nie ma dla niej dnia bez szydełkowania. Gdyby sobie odpuściła, czego by jej brakowało. **

- Czasami ręce mi cierpną. Wtedy sąsiadka mi mówi, że jak nie będą mogła rękoma, to nogami skończę. Coś w tym jest. Lubię to po prostu. Świetnie się przy tym relaksuję. Uspokajam się. Mam wtedy czas na różne przemyślenia. To jest moja największa pasja i nic już na to nie poradzę - wyznaje z uśmiechem.

Więcej informacji z powiatu mogileńskiego na: www.pomorska.pl/mogilno

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska