- Czy czołowy siatkarz reprezentacji Finlandii i Delecty wierzy w świętego Mikołaja?
- Już chyba nie. Ale wciąż podoba mi się ta idea i to, jak wiele ona znaczy dla maluchów. Czasem wcielam się w jego rolę. Lubię rozdawać prezenty i czasem myślę sobie, że gdybym nie był siatkarzem, mógłbym pracować jako święty Mikołaj. To najlepsza robota na świecie.
Przed obiadem do sauny
- W twoim kraju pisanie listów do Mikołaja wciąż jest tradycją?
- Myślę, że dzieci na całym świecie piszą o swoich wymarzonych prezentach w listach adresowanych do świętego Mikołaja. Marzeniem każdego jest też wizyta w miasteczku Mikołaja. Mogę się pochwalić, że kiedyś, wprawdzie już jako stary facet, często odwiedzałem Rova-niemi. Razem z moją drużyną rozgrywaliśmy mecze z drużyną tamtejszą. Ponadto ojciec mojego przyjaciela buduje mikołajowe miasteczko. Składa się ono z kilku budynków, w których znajduje się masa atrakcji dla dzieciaków. Czasem żałuję, że jak byłem małym brzdącem, to nie mogłem tam pojechać (śmiech).
- Jaki prezent z dzieciństwa zapadł ci najbardziej w pamięci?
- Hmm, trudne pytanie. Było ich mnóstwo, począwszy od zabawek przez książki aż do ubrań. Ale najbardziej lubiłem dostawać chyba buty. Do siatkówki, oczywiście.
- Przedświąteczna atmosfera w Polsce różni się od tej w Finlandii?
- Raczej nie. Święta to czas dla rodziny, dobrego jedzenia, totalnej laby, co mnie bardzo cieszy. Przygotowania zaczynają się dwa, trzy tygodnie wcześniej. Wygląda to podobnie, jak w Polsce. Ludzie kupują tony jedzenia, biegają po sklepach i szukają prezentów. W Wigilię zaś ulice są wymarłe. W okolicach godziny 18 zasiadamy do wigilijnego stołu. Królują na nim ryby, w tym sałatka śledziowa. Są też, oczywiście, ciasta. A, i bym zapomniał o najważniejszym. Na stole mamy ogromnego prosiaka! Szynka to świąteczna tradycja i największy rarytas. Po kolacji przychodzi wreszcie czas na prezenty.
- Macie jakieś świąteczne rytuały?
- Jednym z takich jest świąteczna sauna. Korzystamy z niej zawsze przed bożonarodzeniowym obiadem.
- Jak spędzisz tegoroczne święta? Wracasz do domu czy zostajesz w Polsce?
- Na szczęście, w Finlandii z rodziną i dziewczyną. Mamy akurat trzy dni wolnego, podpasował mi samolot i dzisiaj lecę (piątek - red.) do domu w Kuopio. Niestety, już w niedzielę muszę wrócić do Polski. Będę więc w domu tylko dwa i pół dnia. Lepsze jednak to niż nic. Stęskniłem się za rodziną i jedzeniem mamy. Chyba zjem całe zapasy zachomikowane przez nią.
Gdybym napisał do świętego Mikołaja
- Sam przyrządzisz coś na Wigilię?
- Jajecznica albo spaghetti się raczej nie nadają (śmiech). Jestem bardzo słabym kucharzem, za to doskonałym smakoszem wszelkich potraw. Poza tym mam wymówkę: przyjeżdżam do Finlandii dopiero w dzień świąt, więc nie ma mowy o sprzątaniu lub pomocy w kuchni. A tak poważnie to najlepiej gotują moja mama i babcia. Jak ja się stęskniłem za babcinymi obiadkami!
- A zakupy świąteczne? Prezenty zawieziesz z Polski?
- Wydelegowałem inne osoby do zakupów (śmiech). Dałem pieniądze, a moja dziewczyna i siostra muszą kupić wszystkie prezenty. Niestety, ja nie mam na to czasu. Gramy co trzy dni i naprawdę nie mam nawet chwili, aby wpaść do galerii. Chociaż... Jeden prezent kupiłem w Bydgoszczy. Klocki Duplo dla mojego trzyletniego chrześniaka.
- Gdyby Antti Siltala mógł napisać list do świętego Mikołaja, to poprosiłby o...
- ...o jak najwięcej czasu, który mógłbym spędzić z bliskimi. Poza tym przydałby mi się wielki, wypasiony dom, superszybkie auto i wakacje na drugim końcu świata.
- O lepszą zagrywkę byś nie poprosił? Na kilku treningach widziałem, że po zajęciach długo trenujesz ten element siatkarski.
- Oczywiście, że też. To wtedy jeszcze poproszę o kilka centymetrów wzrostu i najlepsze umiejętności siatkarskie na świecie.
W Delekcie jest super
- Podczas świąt nie będziecie mieli zbyt dużo czasu na odpoczynek. Już 29 grudnia czeka was mecz z Politechniką Warszawa.
- Takie życie sportowca. Tempo gier jest zabójcze. Nie ma czasu na odpoczynek, lecz odpowiada mi to. Poza tym jestem profesjonalistą i muszę być przygotowany fizycznie.
- Jesteś siatkarskim obieżyświatem. Grałeś w Finlandii, Turcji, Francji i Belgii. Jak nasza Plus Liga wypada na tle rozgrywek w tych krajach?
- Jest zdecydowanie najlepsza. Po poprzednim sezonie, spędzonym w Turcji, pomyślałem sobie, że chciałbym zagrać w Polsce. Pewnego dnia mój menedżer zadzwonił do mnie i powiedział, że mógłbym występować w Bydgoszczy. Popytałem jeszcze kilku kolegów o klub, miasto i całe rozgrywki. Rozmawiałem m.in. z Tuomasem Sammelvuo, który namawiał mnie na przyjazd do Polski. I jak na razie nie żałuję. Wszystko jest bardzo profesjonalnie zorganizowane, mamy mocny i równy zespół. Zanotowaliśmy, oczywiście, kilka wpadek na początku sezonu, jednak cały czas wraz z trenerem Waldemarem Wspaniałym pracujemy nad wyeliminowaniem tych błędów.
- Co Delekta może osiągnąć w tegorocznym rozgrywkach? Stać was na coś więcej niż tylko miejsce w pierwszej szóstce?
- To drużyna z ogromnym potencjałem, lecz trudno odpowiedzieć mi na to pytanie. Najpierw bądźmy w pierwszej szóstce. A to też nie będzie łatwe, bo liga jest naprawdę silna. Ale ja wierzę w Delectę. Naszym atutem jest dobry blok i gra w obronie.
- Miałeś jednak problemy z przyjmowaniem piłek. Z czego wynikały wahania formy?
- To prawda, ale myślę, że mam to już za sobą. Z meczu na mecz czuję się coraz lepiej i pewniej. Może potrzebowałem, po prostu, trochę czasu, by zgrać się z kolegami? A może był moment małego kryzysu? Teraz to jest nieważne. Teraz liczą się tylko punkty w kolejnym meczu. Obyśmy wygrali.