
Dalibor Pleva (Bruk-Bet Termalica Nieciecza)
Są błędy wybaczalne, są rzuty karne kontrowersyjne, są czerwone kartki usprawiedliwione. Zachowanie Słowaka podczas meczu z Koroną Kielce nie należało do żadnej z tych kategorii. Nie oszczędzał Sergeya Pilipchuka, a wręcz przeciwnie - bardzo starał się, aby ten z powodu urazu opuścił boisko wcześniej. Z murawy zszedł jednak Pleva, którego zachowanie nie uszło uwagi arbitrowi. Najpierw całym swoim ciężarem powalił rywala we własnym polu karnym, by później brutalnie go ściąć. Osłabił Bruk-Bet przy wyniku 1-1, co okazało się gwoździem do trumny w tym spotkaniu.

Tomasz Brzyski (Cracovia)
Nieudany powrót na Łazienkowską. Przyjazd na stadion Legii na pewno wiązał się dla niego z dodatkową motywacją, emocjami. Odrzucony przez włodarzy klubu chciał pokazać jak bardzo się mylili. Misja nieudana - swoim występem jedynie pokazał, że w tym sezonie nie utrzymuje najwyższej formy. Wyglądał na nieco zagubionego. W defensywie miał problemy z upilnowaniem Guilherme czy Nemanji Nikolicia. Stałe fragmenty gry w jego wykonaniu także nie przyniosły większych efektów.

Mateusz Kupczak (Bruk-Bet Termalica)
Przegrać z Koroną w tym sezonie? Trochę wstyd. Szczególnie jak jest się jedną z rewelacji jesieni. Kupczak okazał się jednym z tych zawodników, którzy w tej kolejce zagrali po prostu słabo. Całkowicie dawał się zdominować rywalom w środku pola, a ich trafieniem jedynie przyglądał. Raczej stateczny, nie należał do piłkarzy walczących za wszelką cenę o każdy metr boiska. W ofensywie także niewiele potrafił zdziałać.

Maciej Urbańczyk (Ruch Chorzów)
"Jeden mecz mi nie wyszedł" - może powiedzieć młody pomocnik po spotkaniu z Lechem. Świetny powrót po kontuzji, przyzwoitą grą wywalczył sobie stałe miejsce w wyjściowej jedenastce Niebieskich. Z poznaniakami zaprezentował się jednak słabo. A wraz z nim cały zespół, co jedynie pokazuje jak ważny jest dla drużyny. Powtarzające się błędy w defensywie - często cofał się pod własną bramkę, ale niewiele z tego wynikło. W ataku z lekka niewidoczny.