CNN cytuje badania amerykańskiej Narodowej Kampani Przeciwko Nastoletnim Nieplanowanym Ciążom (1800 osób w wieku od 18 do 29 roku życia). Wynika z nich, że aż 63 proc. Amerykanów ma niewystarczającą wiedzę o pigułkach antykoncepcyjnych, a 30 proc. nie wie, jak stosować prezerwatywy.
Aż 28 proc. mężczyzn zakłada dwa kondomy naraz (co według specjalistów jest głównym powodem ich pękania), a 18 proc. z nich uważa, że wystarczającym zabezpieczeniem jest... seks na stojąco.
27 proc. kobiet i 34 proc. mężczyzn jest przekonanych, że pigułki lub inne antykoncepcyjne środki hormonalne powodują raka: dlatego ich nie stosują.
Problem wynika zapewne z właściwej amerykanom wiary w spiskowe teorie dziejów. Aż 32 proc. badanych stwierdziło, że kontrola urodzin to po prostu spisek rządu Amerykańskiego, mający na celu zmniejszenie populacji Afroamerykanów i innych grup etnicznych.
Połowa stwierdziła, że firmy farmaceutyczne nie mają na celu dobra ludzi (bezpiecznych sposobów kontroli urodzin) - zależy im tylko na sprzedawaniu swych produktów i zarabianiu pieniędzy. A zatem zabezpieczanie przed ciążą to reklamowy wirus, mający na celu nakłonienie ludzi do kupowania prezerwatyw i pigułek.
Takie przekonanie bierze się najprawdopodobniej stąd, że czterech na dziesięciu Amerykanów uważa, że antykoncepcja nie ma sensu, ponieważ ludzie i tak zachodzą w ciążę wtedy, gdy przychodzi ich czas.
Jak podają badania amerykańskie, około połowa ciąż w Stanach Zjednoczonych jest nieplanowana.