Przez ostatni tydzień mieszkańcy Świecia mieli niebywałą okazję by przekonać się na własne oczy jak wygląda artystyczna praca. Wszystko za sprawą kolejnej edycji Przebudzenia, w której każdy mógł pomóc. - To naprawdę zwykli-niezwykli ludzie i przebywając z nimi już po paru chwilach czujesz się jak w gronie starych znajomych - mówi Marcin Krzywański, student pochodzący ze Świecia. - Czuje się, że ci ludzie są tu dla nas.
Nie tylko praca
Zamiast zatrzymywać się w hotelu postanowili zamieszkać na przyzamkowym campingu. - Chodziło właśnie o to, żeby być bliżej ludzi, każdy mógł do nas przyjść, napić się kawy i porozmawiać - mówi Paweł Althamer, koordynator projektu. - I jakby nie patrzeć mieliśmy bliżej do pracy - śmieje się.
Przez większość czasu trwania projektu panowały straszliwe upały. Dlatego prace związane z budową odbywały się dopiero późnym popołudniem. - Szczególnie spawanie w takich temperaturach nie jest niczym przyjemnym - mówi Rafał "Żwirek" Żurek, współtwórca arki.
Czas wolny od pracy przy budowie artyści przeznaczali na spotkania i rozmowy z mieszkańcami. - To tak naprawdę też praca, tylko w innym wymiarze. Budujemy dzięki temu jakieś relacje, słuchamy, uczymy się, a dzięki tej nauce i rozmowach budujemy arkę. To takie sprzężenie zwrotne, które działa w obie strony - mówi "Żwirek".
Okazji do wspólnych rozmów i spędzania czasu było naprawdę wiele, a każdy z artystów był w stanie zająć naszą osobę na inny sposób. Jackob z Nowego Yorku zachęcał mieszkańców do wspólnego grania, razem z legendą punk-rocka Robertem Brylewskim. Kolejni artyści nieustannie zachęcali do malowania namiotu-stoczni, uczyli jak spawać, a w razie potrzeby poczęstowali posiłkiem.
Wartości dodane
- O samym pomyśle na arkę usłyszałem jakieś dwa lata temu od Romualda Dworakowskiego. Sam tylko podchwyciłem tę koncepcję i nadałem jej pewną formę - mówi Althamer. - Ale prawdą jest, że nie miałem wpływu na ostateczny kształt "okrętu". Każdy kto przychodził, podrzucał kolejne pomysły i cała budowa żyła praktycznie własnym życiem.
Potwierdza to jeden z mieszkańców, który kręcił się pod zamkiem w trakcie montowania konstrukcji. - Chciałem coś dodać od siebie i długo się zastanawiałem, co by to mogło być. Wtedy właśnie moją uwagę przykuła czerwona cegła, która stoi w moim pokoju od ośmiu lat - mówi dwudziestoparolatek. - Pomyślałem, że skoro ma to być symboliczne przeniesienie miasta, to potrzebny jest materiał pod nowe fundamenty.
Z cegłą wiąże się jeszcze jedna historia. Właściciel dostał ją bowiem podczas zakończenia edukacji w jednym ze świeckich liceów z dedykacją "Dla marzyciela roku". - Teraz chcę, aby te marzenia poszły gdzieś dalej, niech służą innym - dodaje. Artyści z aprobatą pozwolili mu zamontować cegłówkę w miejscu, gdzie pierwotnie znajdował się pedał gazu.
Złoty korowód
Uroczyste przeniesienie arki na Duży Rynek odbyło się w środę o godzinie 18. Podczas finału mieszkańcom zostały rozdane spraye kredowe, a rynkową płytę zapełniły dziwne postacie jak gołębie-ochroniarze, astronauta czy szczudlarz. Nikogo nie przestraszył przelotny deszcz. Przyjechał także drugi autobus - "złoty" - pochodzący z innego projektu Althamera. Akcję zakończył koncert Jackoba Cohena, wiolonczelisty z Nowego Yorku oraz zespołu ludowego Kociewiacy.
Arka już następnego dnia została przetransportowana do parku koło domu kultury. Zostanie tam przez jakiś czas pełniąc rolę otwartej galerii sztuki.
Czytaj e-wydanie »