https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

ARO - kukułcze jajo naszej policji

Maciej Myga
Jan Kociński i auto, którym "uszczęśliwiono" m.in. tucholską drogówkę.
Jan Kociński i auto, którym "uszczęśliwiono" m.in. tucholską drogówkę.
Samochody, które kupiła niedawno polska policja są niewiele tańsze od innych terenowych aut. Za to o wiele gorsze. I nikt z komisji przetargowej jakoś nie zauważył w umowie braku możliwości ich zwrotu do sprzedającego.

Na terenowe auta ARO Komenda Główna Policji wydała około 6 milionów złotych. Rumuńskie samochody miały być używane w trudnych warunkach. W naszym województwie, które dostało 5 takich samochodów - głównie przez policję patrolującą tereny nad wodą. Od razu okazało się, że ARO to buble.

Masakra

Zauważyli to rzecz jasna sami policjanci, którzy swoje żale wylali w internetowym forum branży. Oto opinie mundurowych na temat terenowego gniotu:
"(...) już od początku nie działał w nim obrotomierz, kiedy wsiadłem do niego pierwszy raz i chciałem ustawić wewnętrzne lusterko - zostało mi w ręku, odpadło - ot tak sobie.",
"(...) po dwóch dniach użytkowania drzwi od strony pasażera zablokowały się, z tylnych drzwi powypadały wszystkie uszczelki.",
"Jazda tym samochodem jest trudna m.in. przez skrzynię biegów, ponieważ układ jest w niej iście rumuński, czyli wsteczny jest do przodu, jedynka w dół, dwójka do góry itd.",
"(...) przejechało w sumie tylko siedemset kilometrów i pociekło z silnika, układu chłodniczego, dobrze że to zauważyliśmy w porę. Koledzy z sąsiedniej jednostki nie byli tak spostrzegawczy i silniczek się zatarł.", "(...) nie działa regulacja świateł mijania, po przejechaniu każdej setki kilometrów wewnątrz pojazdu wypada garść śrubek nie wiadomo skąd i od czego",
"Wygląda to jakby robiły je dzieciaki w pierwszej klasie szkoły średniej na warsztatach - choć nie wiem, czy nie obrażam zdolności naszej młodzieży. Blacharka jak po klepaniu, różnica na uszczelkach w drzwiach od pół centymetra na górze do dwóch centymetrów na dole. Wsiąść za kierownicę przy wzroście powyżej 180 centymetrów - masakra. Za pleksi do dwójki wrzucić gościa można pod warunkiem że nie waży więcej niż 50 kilo i nie stawia nawet biernego oporu.".

Padły po drodze

Komisarz Jacek Krawczyk, rzecznik kujawsko-pomorskiej policji, jest ostrożny w sądach, ale przyznaje, że ARO, które dostali funkcjonariusze z naszego regionu, też mają usterki. - Potwierdzam, ale nie ma właściwie o czym dyskutować. Auta są na gwarancji i zostaną naprawione - ucina rozmowę. Tyle że każda naprawa gwarancyjna to dni, tygodnie, miesiące nawet bez samochodu, który miał być użyteczny. A jest kulą u nogi.
Ciekawe, czy gwarancja obejmie szybę, która pękła w aucie, używanym przez policjantów z Tucholi. - Samochód stał na parkingu. Nie był jeszcze przez nas w ogóle używany. A szyba "poszła" sama z siebie. Nic nie wiem o innych usterkach z prostej przyczyny - nasze ARO nie wyruszyło w teren - mówi asp. sztab. Jan Kociński z Komendy Powiatowej Policji w Tucholi. Dobrze, że w ogóle dojechało do Tucholi. ARO, które miały dotrzeć do jednostek w garnizonie warmińsko-mazurskim "padły" w drodze z Warszawy.

Dziwne kryteria

Komenda Główna nie chce zauważyć problemu. Z jednej strony można zrozumieć, że policja kupiła właśnie te auta, ponieważ miała związane ręce restrykcyjną ustawą o zamówieniach publicznych. - Przyjęto następujące kryteria wyboru: cena - 70 procent, parametry techniczno-użytkowe - 25 procent i warunki oraz koszty gwarancji i serwisu - 5 procent - wylicza insp. Alicja Hytrek, rzecznik KGP. Jak podaje pani rzecznik, ARO były w latach 2002 - 2004 testowane w Komendzie Stołecznej Policji w Warszawie oraz Komendzie Wojewódzkiej Policji w Radomiu. - Zostały ocenione pozytywnie jako pojazdy kwalifikujące się do wykorzystania w służbach policji, zwłaszcza jako pojazdy w terenach trudno dostępnych - mówi Hytrek. Być może w tym czasie Rumuni bardziej przykładali się do produkcji samochodów.

Dobre na wieś

W przetargu startowały dwie firmy. Wygrała spółka DAMIS, która administruje także stadionem X-lecia w Warszawie. Co ciekawe - do tej pory firma nie realizowała żadnych dostaw dla policji. I pewnie nie realizowałaby, gdyby nie specyfika przetargu. Dlaczego aż 70 procent kryterium to cena? Przecież niewiele droższe, zaledwie o kilka tysięcy, są tak dobre auta jak suzuki grand vitara, czy lada-chevrolet niva lub uaz patriot.
KGP broni się jak może przed pytaniami w sprawie ARO. Gani także komendy, które udzielają "więcej niż potrzeba" informacji na temat terenówek. Przykładem może być KWP w Poznaniu, która dostała po nosie za to, że udostępniła auto do zdjęcia. Pojawiają się też kolejne wymówki. - Przypomnieliśmy zastępcom komendantów wojewódzkich, odpowiedzialnych za logistykę, że to nie są samochody pościgowe i operacyjne. Zostały zakupione dla jednostek szczebla podstawowego w celu wykorzystania w terenach wiejskich, leśnych, słabo zurbanizowanych i trudno dostępnych, na obszarach, gdzie przeważają drogi gruntowe. Część z pojazdów trafiła do jednostek i są one wykorzystywane do ciągnięcia przyczep z łodziami motorowymi czy przyczep do przewozu koni po trudno dostępnym terenie - wyjaśnia insp. Hytrek.

NIe widzieli, czy nie chcieli?

Próbowaliśmy porozumieć się z kimkolwiek z komisji przetargowej. Nasze starania kończyły się w sekretariacie policyjnych logistyków. Na dźwięk słowa "ARO" natychmiast odsyłano nas do rzecznika KGP. A szkoda, bowiem insp. Alicja Hytrek nie odpowiedziała nam na pytanie o brak klauzuli o zwrocie samochodów do sprzedającej je firmy. Dlaczego nikt z sześcioosobowej komisji nie zwrócił na to uwagi? Dlaczego nie zauważył tego insp. Zbigniew Czapla, szef Biura Logistyki Policji KGP, który zatwierdził protokół z postępowania o udzielenie zamówienia publicznego?
Kilka dni temu KGP zażądała od dostawcy aut, żeby przeprowadził przeglądy we wszystkich terenówkach. A firma, która sprzedała buble, ma doprowadzić je do idealnego stanu. Do połowy lipca logistycy mają zdać raport w tej sprawie. Czy będzie to koniec kłopotów z ARO?
***
Jedno jest pewne - ARO to kukułcze jajo w policji. Swoją drogą chyba sprawa wymaga dochodzenia. Dochodzenia, które odpowiedziałoby na proste pytanie: dlaczego policja, a więc instytucja z natury swej "czujna" zatraciła czujność właśnie? Tylko kto ma to dochodzenie prowadzić? Policja?

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska