Ta historia ma swój początek 12 marca tego roku. Tamtego dnia około godziny 5.20 z domu w miejscowości Brzozie w powiecie brodnickim wyjechał do pracy Tomasz N. Nie dotarł do zakładu pracy, nie spotkał go też żaden z pracowników.
Ostatni raz widziano go w rejonie miejscowości Wlewsk na trasie między Brodnicą a Lidzbarkiem. Miało to miejsce o godzinie 6.30. Warto zaznaczyć, że odległość od Brzozia do Wlewska wynosi około 15 km, zatem jest możliwa do pokonania nawet w kilkanaście minut. Tego samego dnia rodzina zgłosiła zaginięcie mężczyzny.
Jednocześnie zaginiony i ścigany
O sprawie poszukiwawczej, jako że takie postępowania są prowadzone przez policję w ramach wyłącznej kompetencji tej formacji, nie została poinformowana prokuratura. To istotne w kontekście czynności, jakie później zostały podjęte w sprawie. Jeszcze tego samego dnia bowiem śledczy Prokuratura Rejonowa w Brodnicy została powiadomiona, że na policję zgłosiła się kobieta, która twierdzi, iż Tomasz N. próbował pozbawić ją życia.
Do opisywanej sytuacji miało dojść 12 marca. - 14 marca wydano postanowienie o zatrzymaniu i doprowadzeniu Tomasza N. - mówi prokurator Andrzej Kukawski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Toruniu. - 18 marca mężczyzna został zatrzymany w Warszawie.
Kto widział oliwkową "beczkę"?
W ujęciu ściganego nie bez znaczenia był fakt, że poruszał się on charakterystycznym samochodem. Od 12 marca w mediach publikowane były komunikaty o zaginięciu mężczyzny - ze zgłoszenia jego bliskich. Przekazano zdjęcia samego zaginionego z opisem jego wyglądu (180 cm wzrostu, krępy, gładko ogolony miał na sobie koszulę, sweter rabatowy i ciemne dżinsy) oraz jego auta - Mercedesa W123, czyli popularnej "beczki" w kolorze oliwkowym. To auto właśnie zauważono zaparkowane w Warszawie 14 marca. Do akcji wkroczyli wtedy stołeczni policjanci i to oni zatrzymali N.
- Mężczyzna usłyszał zarzut w związku z tym, że 12 marca w Brzoziu działając w celu bezpośrednim pozbawienia życia Anny W. poprzez duszenie, doprowadził pokrzywdzoną do utraty przytomności. Będąc przeświadczonym, że kobieta nie żyje, przeniósł ją do budynku gospodarczego, zniszczył jej telefon komórkowy. Zamierzonego celu nie osiągnął, bowiem pokrzywdzona w efekcie odzyskała świadomość, wydostała się i wezwała pomoc - Radio PiK cytowało słowa prokurator Aliny Szram, kierującej Prokuraturą Rejonową w Brodnicy.
Chciał udusić żonę wspólnika?
- Podejrzany mężczyzna nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i także odmówił złożenia wyjaśnień - dodaje w rozmowie z Gazetą Pomorską prok. Kukawski z Prokuratury Okręgowej w Toruniu.
Jak wynika z dotychczasowych ustaleń, osobą poszkodowaną miała być szwagierka domniemanego niedoszłego zabójcy. To siostra jego żony i jednocześnie żona wspólnika, z którym między innymi N. prowadził firmę zarejestrowaną w Brzoziu. Wprost z kolei podaje, że śledczy badają, jaką rolę w tej sprawie mogły odgrywać kwestie finansowych rozliczeń.
Najbliższe trzy miesiące spędzi Tomasz N. w areszcie tymczasowym. Sąd zgodził się na najsurowszy środek zapobiegawczy w śledztwie, z uwagi na wysoki wymiar kary. Aresztowanemu pod zarzutem usiłowania zabójstwa grozi nawet do 10 lat więzienia. Inną przesłanką do umieszczenia mężczyzny za kratami na czas prowadzonego śledztwa jest obawa, że mógłby próbować uciec.
