Astoria Bydgoszcz pokonała GKS-Tychy
ASTORIA BYDGOSZCZ - GKS TYCHY 74:71 (16:13, 21:12, 20:26, 17:20)
ASTORIA: Prostak 28 (4), 4 as., 3 as., Obarek 10 (2), Fatz 9 (1), 6 zb., Barszczyk 6, 3 as., Lewandowski 4, 6 zb., 4 as., 4 prz. oraz Szyttenholm 8, 8 zb., Frąckiewicz 6, 5 zb., Krzywdziński 3, 6 zb., Kutta 0.
GKS: Dymała 16 (2), 6 as., 4 prz., Deja 12 (1), 8 zb., Wróbel 3, Basiński 2, 5 zb., 3 as., Sebrala 0 oraz Garbacz 13 (1), Hałas 11 (2), 3 bl., Bzdyra 7 (1), Markowicz 7, 4 prz., Olczak 0, Dziemba 0.
GKS przyjechał do Artego Areny z Dymałą, który w styczniu w mało elegancki sposób opuścił Astorię. Marcina przywitał baner przygotowany przez kibiców: "Honor i uczciwość - to już sprzedałeś. Szacunku nie odkupisz - po co przyjechałeś?". Wyraźnie przybity koszykarz nie mógł się odnaleźć, a pierwsze swoje 3 pkt. zdobył na koniec 2. kwarty.
Pierwsza połowa była znakomita w wykonaniu Astorii. Zagrała skutecznie (46%), twardo w obronie, mądrze. Tyszanie, choć mieli przewagi na różnych pozycjach, nie mogli się wstrzelić, popełniali proste błędy, przegrywali mentalnie.
W 2. połowie przebudził się jednak Dymała (6/10), którego wciąż mocno naciskali obrońcy, głównie Barszczyk. Ale gospodarze mieli Prostaka (10/12 za 1, 7/13 z gry!), który trzymał wynik. Mimo wysiłków gości przewaga wciąż wynosiła ponad 10 pkt. Niestety, w 30. min za 5 fauli spadł Fatz, a w 38. min Szyttenholm. Hałas, Deja i Garbacz to wykorzystali, a gdy włączył się Markowicz, na minutę przed końcem było 70:71.
Nasi nie odpuścili, uśmiechnęło się też wreszcie do nich trochę szczęście. Obarek zebrał piłkę w ataku, a sfaulowany trafił wolne. Potem GKS popełnił stratę, a Prostak nie pomylił się z linii na 14 sekund przed końcem. Wreszcie dwie próby z dystansu gości nie doszły celu i w bydgoskiej ekipie wybuchła radość.
Więcej o meczu i aktualna tabela w czwartkowym, papierowym wydaniu "Pomorskiej". Zapraszamy!