Dwa pierwsze mecze w Bydgoszczy będą się długo śnić kibicom. Pierwszy od początku był rozgrywany pod dyktando Sokoła. W drugi Asta miała 20 punktów przewagi, którą roztrwoniła w trakcie jednej kwarty i o porażce zadecydowała akcja Mateusza Kaszowskiego w ostatniej minucie. Tego samego, który w Bydgoszczy przegrał awans rok wcześniej w finale z Górnikiem Wałbrzych.
Dariusz Kaszowski, trener Sokoła: - Mój zespół walczył do końca. To było coś niesamowitego, chłopaki pokazali wielki charakter. Potrzebowaliśmy czasu, aby ten zespół scalić po problemach w sezonie zasadniczym.
Teraz to Sokół jest zdecydowanym faworytem do awansu i występów w finale I ligi, ale Enea Abramczyk Astoria jeszcze może odwrócić losy rywalizacji, choć mecz w Łańcucie w sezonie zasadniczym z kretesem przegrała.
Wyraźnie na tym poziomie rywalizacji brakowało doświadczenia Marcina Nowakowskiego, który już nie zagra do końca sezonu. - To była jedna z przyczyn porażek. On w trudnych momentach by to wszystko uspokoił. Jestem pewien, że z nim byśmy oba mecze wygrali, ta kontuzja zaburzyła nam też rotację - mówi Grzegorz Skiba, trener Astorii.
Wielu kibiców i on także wierzą, że jeszcze losy rywalizacji w półfinale się odwrócą. - Za szybko uznaliśmy, że wygraliśmy mecz numer dwa i sami podaliśmy rękę rywalom z Łańcuta. Mogę jedynie przeprosić za tą połowę i obiecać, że postawimy w Łańcucie wszystko na jedną kartę. Wierzę, że wrócimy jeszcze na piąty mecz do Bydgoszczy - dodaje Skiba.
Dwa mecze Sokół - Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz w sobotę i niedzielę o godz. 17.00.
