Gdy rozstawiony we Francji z numerem jeden Hurkacz wygrywał w sierpniu z Murray’em w Cincinnati z pewnością nie spodziewał się, że niewiele ponad miesiąc później po raz drugi zmierzy się z byłym liderem światowego rankingu. Tym razem we Francji (ATP 500, korty twarde). Tamto zwycięstwo, choć w dwóch setach [7:6(4), 6:3] nie przyszło Polakowi łatwo.
Tym razem również brytyjski weteran nie zamierzał tanio sprzedać skóry. Dobrze serwował - już w pierwszym gemie musiał bronić co prawda break pointa, ale zrobił to w najlepszy możliwy sposób. Asem.
W siódmym, najdłuższym w pierwszym secie gemie, to z kolei Murray przycisnął serwującego Hurkacza, który musiał bronić w sumie trzech piłek na przełamanie. Ostatecznie partia rozstrzygnęła się dopiero w tie-breaku i dopiero wtedy naszemu tenisiście udało się odskoczyć rywalowi. Prowadził już nawet 6:2, by wygrać ostatecznie do czterech. Miał trochę szczęścia, bo w decydującym punkcie piłka zahaczyła po jego bekhendzie o siatkę i przeleciała nad rakietą stojącego tuż przed nią Murray’a.
W drugim secie o sukcesie Polaka zdecydowało jedno przełamanie. Przegrywając 3:5 Brytyjczyk zdołał jeszcze obronić dwie piłki meczowe. Trzeciej już jednak nie i to Hurkacz zagra w sobotę o finał z Niemcem Peterem Gojowczykiem (101. ATP).
Wrocławianin walczy w Metz na dwa fronty, bo awansował również do półfinału gry podwójnej, w parze z rodakiem Janem Zielińskim. W sobotę Polacy zagrają o finał z Finem Henri Kontinenem i Japończykiem Benem McLachlanem.
