W rozległej akcji poszukiwawczej, prowadzonej z udziałem śmigłowca, termokamer i wielu ochotników, zaaganażowana była niemal cała policja austriackiego miasta Graz. Przeszukiwano piwnice domów i skwery, zamknięto przedszkola, wydano zarządzenie, aby rodzice zamykali okna w mieszkaniach, gdzie przebywają małe dzieci.
Właściciel 3-metrowego węża twierdził, że boa dusiciel zaatakował go podczas karmienia, a potem wypełzł na ulicę przez drzwi otwartego balkonu. Eksperci uznali jednak, że drzwi nie były otwarte na tyle, aby zwierzę mogło opuścić mieszkanie. Po dokładnym przeszukaniu domu okazało się, że wąż wpełzł przez małą dziurę pod parapetem i ukrył się za sprzętem kuchennym.
Właściciel węża, który chce oddać zwierzę do ogrodu zoologicznego, będzie musiał zapłacić astronomiczne koszty akcji poszukiwawczej. Z drugiej strony wąż nie opuścił mieszkania, więc właściciela nie można ścigać z powodu "rażącego niedbalstwa".
Mieszkańcy Grazu są oburzeni. Apelują do władz o zaostrzenie przepisów dotyczących hodowli niebezpiecznych, egzotycznych zwierząt.
Czytaj e-wydanie »