https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Azjatycki szkodnik dotarł nad Wisłę

(aga)
Arlekin złapany nad Wisłą
Arlekin złapany nad Wisłą Fot. Andrzej Bartniak
Szkodzą owadom i ludziom. Mowa o biedronkach, które - mimo zimy - latają po domach w Dolinie Dolnej Wisły.

- Czegoś takiego jeszcze nie widzieliśmy, setki biedronek oblepiły ściany domów - donosili jesienią mieszkańcy Doliny Dolnej Wisły.

Dziś wiadomo, że to azjatycka odmiana harlequin ladybird (tzw. arlekin). Szukała miejsca do przezimowania i znalazła je nad Wisłą. - Mamy w domach tyle biedronek, co much latem - dziwią się mieszkańcy Chrystkowa, Topolinka i Gruczna. - Jak to możliwe w lutym i to po tak silnych mrozach?

Uwaga na zbiory
Sęk w tym, że arlekiny są wyjątkowo odporne. - To gatunek inwazyjny. Szybko się rozmnaża i wypiera miejscowe chrząszcze - ostrzega Jarosław Pająkowski, dyrektor Zespołu Parków Krajobrazowych Chełmińskiego i Nadwiślańskiego. - Jak większość biedronek, żywi się mszycami. Gdy ich zabraknie, zadowoli się innymi stawonogami i dojrzałymi owocami.

W południowej Europie arlekiny stały się utrapieniem sadowników. Oblepiły winogrona i z nimi trafiły do kadzi. Zmarnowało się tysiące litrów wina. Wnioski z tego powinni wyciągnąć sadownicy z Doliny Dolnej Wisły.

Do zbiorów jeszcze daleko, a arlekiny już dają się ludziom we znaki. To dlatego, że zimują w domach. Zdarzają się przypadki ukąszeń oraz uczuleń na jad arlekinów. Poza tym, uwalniają żółtą ciecz, która plami ściany i ubrania.

Eksperci radzą smarować jesienią framugi okienne kamforą lub metanolem - działają na arlekiny odpychająco.

Sami sobie winni
Centrum Badań Ekologicznych przy Polskiej Akademii Nauk monitoruje rozprzestrzenianie się arlekina w Polsce. Podkreśla, że jego inwazja w Europie nie jest zjawiskiem naturalnym, lecz następstwem nieroztropnych manipulacji człowieka. Począwszy od 1916 roku, ludzie wielokrotnie próbowali wypuszczać go poza obszarem naturalnego występowania. Znając nadmierny apetyt arlekina, chcieli nim zwalczyć mszyce i inne szkodniki upraw.

Arlekin w Europie
Niemcy (1999), Belgia (2001), Holandia (2002); Francja, Szwajcaria, Luksemburg i Wielka Brytania (2004); Włochy, Austria, Czechy, Polska i Dania (2006) oraz Norwegia i Szwecja (2007). Od paru lat obecny jest też w Ameryce Południowej, a ostatnio widziano go na południu Afryki.

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
W dniu 04.12.2009 o 12:05, Przypominam! napisał:

I PO CO SIELIŚCIE TĄ PANIKĘ Z TYMI SZKODNIKAMI? MINĘŁO LATO I PRAWIE JESIEŃ I NIC SIĘ NIE STAŁO! TAK JAK TO ZWYKLE BYWA!



I to m się podoba! Ludzie wymyślają sobie jakieś bzdury, żeby się wzajemnie straszyć! Tak samo się srają tą AH1N1, która tak naprawdę nie zabiła jeszcze ani jednej osoby na Ziemi!!!!!!!!!! Za to szczepionki tak!
P
Przypominam!
I PO CO SIELIŚCIE TĄ PANIKĘ Z TYMI SZKODNIKAMI? MINĘŁO LATO I PRAWIE JESIEŃ I NIC SIĘ NIE STAŁO! TAK JAK TO ZWYKLE BYWA!
m
mieszkaniec
Jak nie upały i susza, to szkodniki wszystko zniszczą. Znowu potwierdziła się opinia, że z naturą nie wolno eksperymentować. Rzeczywiście jak słyszy się takie rzeczy, to nasuwa się pytanie co dalej? Podobnie jest z wszechobecną w naszym życiu chemią. Przy okazji czy ktoś zna sposoby pozbycia się tych owadów?
p
pit991
Wszystko przed nami, jak tylko arlekin spotka sie z pszczołą zabójcą z Afryki, to albo się nawzajem wytepią albo skrzyżują i wtedy dopiero możemy się obawiać chińsko-afrykańskiej Biedronkopszczóly superzabójcy.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska