Duży ruch na granicy w poszukiwaniu pracy rozpoczął się, gdy Polska wstąpiła do Unii Europejskiej. - _Obecnie dostajemy oferty z szesnastu krajów - _mówi Włodzimierz Kujawa, kierownik rynku pracy w Powiatowym Urzędzie Pracy w Aleksandrowie. Sporym zainteresowaniem cieszą się propozycje sezonowego zatrudnienia, zwłaszcza przy zbiorach truskawek, bananów, pomarańczy. Aleksandrow-ski "pośredniak"miał oferty głównie z Hiszpanii, ale także np. z Wysp Kanaryjskich. Co ciekawe, niektórzy pracodawcy preferowali małżeństwa. W ciągu roku z powiatu aleksandrow-skiego do zbiorów wyjechało kilkanaście osób.
Nie mieliśmy zgłoszeń o nieprawidłowościach
- twierdzą w urzędzie pracy. Obecnie mieszkańcy powiatu zbierają truskawki w Katalonii.
Poszukiwani są też fachowcy, m.in. spawacze, ale także lekarze. Nie brakuje ofert związanych z opieką nad starszymi osobami. Jedna z ciekawszych aktualnych propozycji jest skierowana do ginących zawodów - kowala, zduna.
Główne wymagania związane są ze znajomością podstaw języka angielskiego._ - Nie trzeba być zarejestrowanym w urzędzie pracy, żeby skorzystać z zagranicznych ofert. Choć czasem pracodawca stawia warunek, żeby była to osoba bezrobotna - _wyjaśnia Włodzimierz Kujawa. - _Dysponujemy zazwyczaj pełną informacją na temat proponowanej pracy, czyli: o wysokości zarobków, kwestii dojazdu, zakwaterowania. Podajemy adresy mailowe i wtedy zainteresowani sami kontaktują się z zagranicznym pracodawcą. _Na tym kończy się rola "pośredniaka", o wyborze pracowników decyduje właściciel danego biznesu. Ten rodzaj pośrednictwa jest bezpłatny. Inaczej niż w przypadku prywatnych firm, które z różnym skutkiem załatwiają pracę poza Polską, każąc płacić niemałe wpisowe.
Nie brakuje też odważnych, którzy na własną rękę szukają pracy za granicą. Wielu mieszkańców Kujaw, zwłaszcza tych młodych, można spotkać w Anglii i Irlandii.