Bary mleczne Bydgoszcz i Toruń. Fiskus musi im oddać 100 tys. zł z odsetkami. Zapłacą podatnicy

W poprzednim artykule ("Fiskus przegrał z bydgoskimi i toruńskimi barami mlecznymi. Musi im oddać 100 tys. zł. Kupią za to samochód do obsługi cateringu")  pisaliśmy, że bydgoskie bary mleczne, działające pod szyldem Spółdzielni Gastronomicznej, dostały karę. Skarbówka kazała im zapłacić 100 tysięcy złotych. Dopatrzyła się bowiem, że bary żurek gotują z majerankiem, a do pierogów dodają pieprzu. A nie wolno im było, bo Ministerstwo Finansów, które przyznaje dotacje barom, wprowadziło absurdalne zakazy. Bary, które mieszają składniki dotowane z niedotowanymi, musiały zapłacić.

Sprawa trafiła do ministerstwa. Ono zmieniło dziwaczne zakazy i stwierdziło, że urząd skarbowy ma oddać kwotę barom.

Artykuł wzbudził zainteresowanie czytelników.

Oto ich niektóre komentarze.

Tomasz: - Brawo! A teraz bary powinny wytoczyć pozew cywilny na drugie tyle, stracone w wyniku odejścia klientów, którym jedzenie nie smakowało, bo było gotowane zgodnie z - jak udowodniono - niesłusznymi decyzjami urzędników skarbowych. Kamil: - Cieszę się, a tym, co kiedyś wymyślili takie chore, bezduszne przepisy, skopałbym tyłki. Na 5 lat zatrudniłbym ich obowiązkowo do sprzątania barów mlecznych za najniższą krajową i emeryturę 500 złotych. By się nauczyli ludzkich odruchów. Dibis: - Czyli mamy jaskrawy przykład, kto jest szkodnikiem dla społeczeństwa. Takiego drania, który w sposób bandycki odbiera barom pieniądze, należałoby przykładnie ukarać. Czas zacząć o tym coraz głośniej mówić, że ci ze skarbówki często działają tak, że padają kolejne firmy. Agnes: - Do sieciowych pseudorestauracji, które po 5-6 razy odgrzewają resztki i serwują klientom, nikt nie ma pretensji. Tymczasem bary mleczne, z kilkudziesięcioletnimi tradycjami, mają kłopoty przez urzędników, bo ci muszą wyrobić limit przyznawania kar. Marta: - Takie historie tylko w Polsce!

Kasa z kasy państwa

Niektórzy pytali, czy teraz bydgoska skarbówka, która musi zwrócić 100 tysięcy barom, ściągnie najpierw tę kwotę z podatników?

Maciej Cichański, rzecznik Izby Skarbowej w Bydgoszczy, zaprzecza. Pieniądze, wpłacone przez bary, trafiły do budżetu państwa i teraz zwrot też będzie z kasy państwa.

- W związku z prowadzonymi przez dyrektora Urzędu Kontroli Skarbowej w Bydgoszczy kontrolami dotyczącymi zgodności z prawem gospodarowania pieniędzmi publicznymi przez bary otrzymujące dotacje do posiłków sprzedawanych w barach mlecznych, wszczęto w 2014 postępowanie - mówi.  - Dyrektor wydał decyzje o konieczności zwrotu kwot nienależnie pobranych dotacji.

Rzecznik dodaje: - Kwestie związane z udzielaniem dotacji za badany okres, uregulowane były w zmienionym już obecnie rozporządzeniu Ministra Finansów w sprawie stawek, szczegółowego sposobu i trybu udzielania i rozliczania dotacji.

Decyzja zapadła

- Fiskus kierował się orzecznictwem sądów administracyjnych w tym zakresie oraz wykładnią przepisów Ministerstwa Finansów - kontynuuje. Urzędnicy ze skarbówki stwierdzili, że bary, korzystające z dotacji, nie dochowały warunków wynikających z przepisów. - To skutkowało wydaniem przez dyrektora Izby Skarbowej decyzji określających kwoty do zwrotu nienależnie pobranej dotacji - kontynuuje Cichański.

Tłumaczy dalej: - W wyniku tej decyzji, kwota dotacji została zwrócona przez przedsiębiorcę do budżetu państwa. Minister Finansów po przeprowadzeniu postępowania odwoławczego, kierując się zasadą zaufania do organów administracji, podjął decyzję o umorzeniu postępowania organu pierwszej instancji, jako bezprzedmiotowego.

- Taki finał nie stanowi o braku nieprawidłowości w rozliczaniu dotacji przez podmiot prowadzący bary mleczny, ale o tym, że działał on zgodnie z przyjętą praktyką wielokrotnie potwierdzoną jako prawidłowa przez naczelników urzędów skarbowych podczas przeprowadzanych kontroli doraźnych - podkreśla Maciej Cichański.