Dlaczego została Pani nauczycielką?
Chciałam nią być od zawsze. Chętnie bawiłam się w szkołę. Koleżanki i koledzy byli uczniami, a ja wcielałam się w rolę nauczyciela. Bardzo mi się to podobało. Ta decyzja okazała się strzałem w dziesiątkę. Nigdy nie żałowałam, że wybrałam ten zawód.
Co ujęło Panią w tej pracy?
Przede wszystkim to, że jako nauczyciele kształtujemy charaktery dzieci. Pomagamy im w odkrywaniu zdolności, talentów. Jestem polonistką, więc staram się pokazać uczniom piękno języka polskiego, zachęcam do czytania, ale uczę też praktycznych umiejętności przydatnych w życiu,
Jakie cechy powinien mieć dziś dobry nauczyciel?
Na pewno powinien traktować dzieci indywidualnie. Pracuję w szkole integracyjnej, gdzie jest to szczególnie istotne. Jako wychowawca zawsze staram się szukać przyczyn takiego, a nie innego zachowania ucznia. Rozmawiam z dziećmi, wspólnie szukamy rozwiązania. Myślę, że dzieci mi ufają. Mam też dobry kontakt z rodzicami.
Jakie sytuacje zapamiętała Pani najbardziej z całej swojej drogi zawodowej?
Dwie. Jedna dotyczyła ucznia, którego posądzono o kradzież piórnika. Był to uczeń niepełnosprawny. Wybroniłam go i miałam rację. Potem przy każdej okazji dziękował mi, że tylko ja w niego wierzyłam. Do dziś zresztą o tym pamięta. Druga sytuacja dotyczyła ucznia odrzucanego przez klasę. Miał on słabe oceny, dlatego zostawiłam go na drugi rok. Zrobiłam to jednak również na jego prośbę, bo mówił, że nie może dłużej wytrzymać w tej klasie. Miał nawet myśli samobójcze. Gdy zmienił klasę, odżył. Po kilku latach jego mama przyszła z bukietem kwiatów podziękować mi za pomoc, choć wcześniej miała do mnie żal.
Jak Pani czuje się jako kandydatka do tytułu „Belfer Roku”?
Bardzo się cieszę. Już sam fakt nominowania mnie do tego tytułu jest dla mnie dużym wyróżnieniem. Traktuję to również jako nobilitację dla naszej szkoły, w której naprawdę dbamy o uczniów.