Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Beata Mikołajczyk: Kiedy trener oznajmił, że popłynę w Szeged z Konieczną byłam zaskoczona

Rozmawiał KAZIMIERZ FIUT
Beata z dumą prezentuje medal olimpijski z Londynu.
Beata z dumą prezentuje medal olimpijski z Londynu. Andrzej MUszyński
- Kiedy trener na odprawie oznajmił, że popłynę w Szeged z Konieczną byłam zaskoczona, lecz nie podważałam decyzji, gdyż mam do niego pełne zaufanie - mówiła Beata Mikołajczyk.

Rozmowa z Beatą Mikołajczyk, dwukrotną medalistą igrzysk olimpijskich w K-2 500 m

- Powrót do nowej - starej partnerki był zaskoczeniem?
- Tak, gdyż pierwotne plany były inne. Miałyśmy z moją partnerką z Londynu Karoliną Nają wystąpić w jedynce na 500 m i czwórce.

- Dlaczego zatem nastąpiły takie roszady?
- Z wyjazdu zrezygnowała Marta Walczykiewicz, która postanowiła przystąpić do egzaminu maturalnego, a że zgłoszenia już zostały przesłane do organizatora, należało ją zastąpić. Mnie trener Tomasz Kryk przydzielił miejsce w dwójce, a Karolinie w sprincie na 200 m.

- Wydarzenie przed IO w Londynie, kiedy to kłopoty zdrowotne Anety spowodowały zmianę partnerki, nie przyczyniły się do oziębienia waszych kontaktów?
- Aneta w okresie przygotowawczym trenowała poza kadrą. Gdy spotkałyśmy się w Wałczu nie wracałyśmy do tego tematu. Jesteśmy profesjonalistkami i wykonujemy polecenia trenera. Zrobiłyśmy dwa treningi i wyruszyłyśmy na start.

Przeczytaj także: Beata Mikołajczyk wróciła do Bydgoszczy. Tak ją witaliśmy [zdjęcia i wideo]
- Zakończony trzecim miejscem
- Byłyśmy bardzo zadowolone z tej pozycji, na podium serdecznie sobie pogratulowałyśmy i czekamy na dalszy rozwój wydarzeń. Wróciłyśmy do Wałcza i szlifujemy formę na Puchar Świata w Poznaniu i mistrzostwa Europy w Portugalii.

- W Szeged doskonale zaprezentowałyście się również w czwórce. Zwycięstwo nad mistrzyniami olimpijskimi Węgierkami zrobiło na rywalkach wrażenie?
- Nasze konkurentki były, przede wszystkim, zdumione składem dwójki oraz startem Karoliny w sprincie. Co do czwórki, to cieszy powrót po kontuzji kręgosłupa do wysokiej dyspozycji Edyty Dzieniszews-kiej, mocna jest Magda Krukowska. W grupie wytworzyła się mocna, a przy tym zdrowa rywalizacja, co tylko sprzyja osiąganiu coraz lepszych wyników.

- Kiedy po IO w Pekinie kadrę obejmował trener Kryk nie tryskałaś z tego powodu humorem. A jak jest obecnie?
- Naszą współpracę rozpoczęliśmy fatalnie. Każde z nas miało swoje uprzedzenia (kontrkandydatem na trenera kadry był klubowy szkoleniowiec Beaty - Wiesław Rakowski - red.), ja wobec trenera, on wobec mnie. Długie, szczere rozmowy na zgrupowaniach zmieniły nasze nastawienia. Trener okazał się też bardzo dobrym fachowcem i psychologiem. W grupie wytworzyła się bardzo dobra atmosfera. Każda z nas z roku na rok notuje postęp. W moim przypadku wydawać by się mogło, że już swoje apogeum osi-gnęłam. Nic z tych rzeczy. Biję kolejne rekordy życiowe, łódka pływa jeszcze szybciej, więc z zapałem przygotowuję się do trzeciego startu w igrzyskach. Mam już srebro i brąz, marzy się zatem w Rio de Janerio złoto. Wierzę, że pod kierunkiem trenera Kryka, którego darzę pełnym zaufaniem, nasza grupa jest w stanie to osiągnąć.

- Niebawem PŚ w Poznaniu, wiesz już w jakich wystąpisz konkurencjach i z kim?
- Znów wystartuję w czwórce w składzie z Szeged, zaś w dwójce moją partnerką tym razem będzie Edyta Dzieniszewska.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska