Rząd zapewnia, że zwolnień nie będzie, ale pod naciskiem związkowców wycofa z konsultacji społecznych projekty nowelizacji Karty Nauczyciela i ustawy o systemie oświaty.
Poniedziałek był kolejnym dniem trudnych negocjacji rząd - nauczycielskie związki zawodowe. Przed spotkaniem prezes ZNP Sławomir Broniarz nie krył, że nie podoba mu się postępowanie MEN, które przygotowało zmiany w ustawach i posłało je do konsultacji społecznych nie czekając na koniec rozmów ze stroną związkową. Zapowiedział, że dalsze negocjacje zależeć będą od tego, czy MEN wycofa projekty ustaw z konsultacji.
I udało się.
A nastroje złe
- Strona rządowa zapowiedziała wycofanie projektów. Mimo to trudno mówić o przełomie - tłumaczyła wczoraj po spotkaniu Magdalena Kaszulanis, rzeczniczka ZNP. - Nastroje wśród nauczycieli wciąż są złe, nie wygasają.
Związek domaga się dalszych negocjacji w sprawie zmian w Karcie Nauczyciela, chce utrzymania uprawnień emerytalnych i podwyżek dużo wyższych niż proponuje MEN.
Zgodnie z ministerialnymi propozycjami nauczyciele mieliby dostać 5-procentową podwyżkę od stycznia przyszłego roku i kolejną taką samą od września.
Równocześnie - jak zapisano w projekcie zmian Karty Nauczyciela - samorządy mogłyby podnosić nauczycielskie pensum o cztery godziny (obecnie większość ma pensum 18-godzinne). ZNP od razu oszacowało, że wzrost pensum może spowodować masowe zwolnienia - pracę w szkole miałoby stracić nawet 100 tys. nauczycieli.
I nie przekonuje związkowców tłumaczenie MEN, że zwolnień nie będzie. Może być najwyżej mniej nadgodzin, czego ministerstwo już nie dopowiada. W tej chwili nauczyciele mają 1 mln 350 tys. godzin ponadwymiarowych, co daje 75 tys. etatów. Do tego ministerstwo obiecuje, że przybędzie pracy, gdy do szkół trafią dzieci sześcioletnie, a pięciolatki będą objęte rocznym przygotowaniem przedszkolnym.
Pogotowie i strajk?
Dziś na zebraniu zarządu ZNP związkowcy zdecydują, co dalej. W ostatnim "Głosie nauczycielskim" prezes Broniarz żalił się, że ministerstwo edukacji prowadzi podwójną grę i że nauczycielom chce się teraz odebrać wszystko: uprawnienia emerytalne, poczucie stabilizacji zawodowej, niezależność szkół, Kartę Nauczyciela. Zapowiedział, że jeżeli nie dojdzie do porozumienia, będzie strajk. Być może rozpocznie się w Dniu Edukacji Narodowej.
Kaszulanis tłumaczyła wczoraj "Pomorskiej", że pogotowie strajkowe mogłoby być ogłoszone już we wrześniu.