NSZZ "Solidarność" namawia rząd do jego wprowadzenia. Związkowcy przygotowali nawet okolicznościowy kalendarz na 2016 rok, w którym przedstawiają szczęśliwą rodzinę w parku z dopiskiem: "Niedziela dobrem publicznym - chrońmy ją ustawowo!".
- Nie znam ani jednego pracownika dużego sklepu, który byłby przeciwny temu zakazowi - twierdzi Jan Dopierała, sekretarz Sekcji Krajowej NSZZ Solidarność Pracowników Handlu, na co dzień zatrudniony w bydgoskim Auchan. - To nie jest żadna sensacja w Europie, bo wolne niedziele mają w Niemczech,czy Austrii, a na Węgrzech dzięki temu rozwinął się handel rodzimy i internetowy. Znam samotną matkę, która pracuje po południu. Rano nie może być z dzieckiem, ponieważ jest ono w szkole, a, gdy wraca z lekcji mama szykuje się na swoją zmianę. W niedzielę też jest w sklepie, więc kiedy ma spędzać czas z córką?
Dopierała dodaje, że oczywiście słyszał argumenty, że będą z tego powodu zwolnienia, że gospodarka straci: - Dlatego proponujemy na początek kompromis, czyli sklepy otwarte do godz. 14.00. Zobaczymy, jaki to będzie miało wpływ na rynek i zdecydujemy, co dalej. Jeśli ktoś może wydać w miesiącu tylko 1000 zł, to przecież nie ma znaczenia czy będzie robił zakupy w sześć czy siedem dni. W portfelu mu z tego powodu nic nie przybędzie. ZOBACZ TEŻ: Zakaz handlu w niedzielę. Kto na tym ucierpi najbardziej? Gospodarka i pracownicy [wideo]
