Do sprawy ustosunkował się przedstawiciel Zakładu Karnego Ryszard Seroczyński, pracujący jako wychowawca, przygotowując obszerne opracowanie na ten temat. Wynika z niego, że włocławscy więźniowie przepracowali w ubiegłym roku poza zakładem 2720 godzin, wykonując nieodpłatnie różne prace o charakterze publicznym. Zatrudniono ich między innymi w przedszkolu nr 30, w Szkole Podstawowej nr 19, w Aeroklubie Włocławskim, Bibliotece Publicznej, Domu Dziecka nr 2, Zespole Szkół w Wieńcu Zdroju. Ogółem w wymienionych instytucjach pracowało w sumie 65 skazanych.
- Prawdą jest, że zatrudnienie więźniów może być o wiele większe - podkreśla Ryszard Seroczyński. - Do tanga trzeba jednak dwojga, zaś jednostki samorządowe z Włocławka i okolic w niewielkim stopniu wykorzystują tę możliwość, nie zgłaszając zapotrzebowania. Z kolei dyrekcja więzienia jest bardzo zainteresowana wszelkimi formami pracy skazanych poza Zakładem Karnym. Nie tylko dlatego, że mamy taki obowiązek. Chodzi także o odbiór społeczny tej sprawy. Większość społeczeństwa uważa bowiem, że skazani winni choć w części zapracować na koszty swego utrzymania.
W praktyce jednak liczba pracujących więźniów nie przekracza 20 procent. Reszta, wśród nich mężczyźni o różnorodnych, niekiedy bardzo przydatnych kwalifikacjach zawodowych, siedzą bezczynnie "pod celą". Dyrektor Zakładu Karnego płk Janusz Wielgopolan ponawia więc ofertę współpracy w tym zakresie z różnymi instytucjami.
BOŻENA BŁASZCZYK, dyrektor Domu Dziecka nr 2: - Skazani wykonywali w naszej placówce prace porządkowe, pielili ogród, strzygli trawę, niwelowali teren. Mimo że pracowali tylko kilka dni, wykonali mnóstwo pracy. Nie mam żadnych zastrzeżeń do ich zachowania i nadal jestem bardzo zainteresowana współpracą z Zakładem Karnym.
