https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bezrobotny słono zapłaci za błąd w "pośredniaku"

Przemysław Decker
- Przez pomyłkę pracownika "pośredniaka", zostałem bez zasiłku - mówi bezrobotny Henryk Gościnny. Jest w tym jednak także trochę jego winy.

www.pomorska.pl/grudziadz

Więcej informacji z Grudziądza na stronie www.pomorska.pl/grudziadz

Zamiast 16 października, mężczyzna przyszedł "odhaczyć" się w "pośredniaku" miesiąc później. Dowiedział się, że już nie jest bezrobotnym i tym samym stracił prawo do zasiłku. - To wina pracownika PUP-u, który wyznaczył mi błędną datę - twierdzi Henryk Gościnny.

Wyrzucony na bruk

Grudziądzanin stracił pracę w maju ubiegłego roku, bo firmie, w której pracował, zaczęło kiepsko iść.
W czerwcu Henryk Gościnny zarejestrował się jako osoba bezrobotna, a że ma przepracowane 47 lat, przyznano mu około 600 zł zasiłku.

- "Zawsze coś" - pomyślałem - mówi 57-letni mężczyzna - Żona jest na "głodowej" rencie, więc każdy grosz jest na wagę przeżycia.

Wszystko było dobrze do 13 sierpnia. Tego dnia mężczyzna poszedł do "pośredniaka" żeby podpisać kartę bezrobotnego.

- Nie było pośrednika pracy, więc obsługiwała mnie stażystka. Wyznaczyła mi ona termin kolejnej wizyty na 16 listopada - twierdzi Henryk Gościnny, który tę datę zapisał sobie na kartce.

Uwierzył dziewczynie

Jednocześnie w dokumentach "pośredniaka" własnoręcznym podpisem poświadczył, że w PUP-ie ma stawić się nie w listopadzie, ale w październiku. Jak mówi, nie zwrócił uwagi na to co podpisuje, bo był przekonany, że termin wyznaczony przez pracownika jest prawidłowy.

O tym, że tak nie jest, dowiedział się na początku listopada, gdy poszedł odebrać zasiłek. Pani "zza okienka" powiedziała mu jednak, że od 16 października nie jest już bezrobotnym i stracił prawo do zasiłku.

- Zamurowało mnie. Nie wiedziałem o co chodzi. Przecież miałem przyjść 16 listopada. Przekonywałem, prosiłem. Nic to nie dało. Urzędnicy potraktowali mnie jak oszusta, który próbuje wyłudzić pieniądze - skarży się mężczyzna.

Wojewoda po stronie PUP

Henryk Gościnny od decyzji grudziądzkiego PUP-u odwołał do wojewody. Również tu jednak nie przyznano mu racji. Jedyne co mu pozostało to ponownie się zarejestrować.

Mógł to zrobić dopiero po trzech miesiącach, bo tak mówią przepisy. W styczniu tego roku znowu został bezrobotnym, tym razem jednak zasiłek już mu się nie należy. Również zgodnie z przepisami.

- Byłem w wielu firmach. Nikt mnie nie chce zatrudnić. Jestem załamany - mówi bezrobotny.

Pomyłki nie było

Tomasz Pacuszka, dyrektor "pośredniaka" wyklucza, że jego pracownicy mogli popełnić błąd.

- Pan Gościnny poświadczył podpisem datę, kiedy ma się stawić w urzędzie. Poza tym, wojewoda utrzymał w mocy naszą decyzję. Oznacza to, że wszystko odbyło się zgodnie z procedurami - mówi szef PUP-u. - Zazwyczaj pracownicy przekazują bezrobotnym karteczkę z terminem następnej wizyty. Nie mamy jednak takiego obowiązku.

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

g
gość
Niestety pracownicy UP popełniają błędy tylko nie potrafią się do tego przyznać. Miałam podobną sytuację tylko, że jestem bez zasiłku. Data na karteczce którą otrzymałam była inna od daty którą wpisali w swojej karcie. Gdy pojechałam się podpisać pan (taki starszy chamowaty) oznajmił mi że jestem wyrejestrowana bo nie przyszłam w terminie i powinnam tego pilnować. Dobrze, że miałam tą karteczkę w domu i wróciłam do nich. Zostałam przez tego pana przeproszona i oczywiście zrzucił całą winę na stażystkę. Od tej pory mam zawsze te karteczki przy sobie.
Jest jeszcze jedna sprawa która ostatnio mnie zbulwersowała. W kartach na których podpisujemy się urzędnicy wpisują oferty które rzekomo nam proponowali. Zauważyłam to gdy byłam się podpisać i zapytałam co to za wpis, a pani oznajmiła, że to oferta do której się kwalifikowałam, bądź której nie przyjęłam. Wpis oczywiście był lecz po tym jak złożyłam tam swój podpis i oczywiście bez mojej wiedzy. Niestety nie widziałam tej oferty na oczy ani nigdy o niej nie usłyszałam od pracowników UP bo z miłą chęcią poszłabym do tej pracy.
Robią tam co chcą a jak coś jest nie tak to wina bezrobotnego bo podpisał
j
justa
To na pewno wina pracownika, mój mąż dostał kiedyś karteczkię z terminem, który wypadał w sobotę, żałujemy, że nie poszliśmy to wyjaśnić do kierownika urzędu. Może wtedy pracownicy byli by bardziej kompetentni.
~bezrobotna~
Myslę, że jest w tym źdźbło prawdy, ze to wina pracownika UP. Gdyby tak nie było, mężczyzna nie zrobił by z tego rozgłosu. Współczuje przeciwności losu. Niepotrzebny kolejny problem w życiu. No ale dzięki temu artykułowi teraz wszyscy bezrobotni będą zwracać szczególną uwagę na te karteczki z datą.
S
Szpilka
A to ciekawe?? Gdzie ta rzekoma sprawiedliwość? Podobno urzędnicy za swoje błędy mieli ponosić odpowiedzialność.Co z tą ustawą???No i jak zwykle znowu biedny, tym razem bezrobotny poniesie odpowiedzialność za jakiegoś nieuka w urzędzie.Pozostaje tylko mieć nadzieję,że nie będzie się od zwykłych ludzi wymagało znajomości medycyny,prawa lub wiedzy z innych dziedzin życia aby móc ukarać niedouczonego np:urzędnika,który ewidentnie nie wywiązał się ze swojej pracy i wykazał brakiem elementarnych podstaw wiedzy z dziedziny za którą płaci mu bądź co bądź pańswo czyli...my..podatnicy!!!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska