Kilkaset osób pożegnało w środę 34-letniego Pawła Klima, który zmarł po interwencji policji. Tak jak apelowała rodzina, było spokojnie. Dopiero na zakończenie ceremonii pogrzebowej znajomi Pawła - tak jak on kibice Jagiellonii - odpalili kolorowe race. A niektórym sąsiadom zmarłego puściły nerwy.
Interwencja i pobicie na Barszczańskiej: Paweł Klim nie żyje (zdjęcia)
- Każda śmierć jest przedwczesna. Każda śmierć jest zaskakująca - mówił ksiądz odprawiający mszę pogrzebową.
Do kościoła przyszli bliscy i znajomi Pawła, a także wielu mieszkańców osiedla. - Każdy go tu znał. Nic nikomu złego nie zrobił - mówili.
Spokojnie przebiegał też sam pochówek Pawła. Na zakończenie ceremonii w hołdzie dla zmarłego i ciszy odpalono żółto-czerwone race. Emocje wzięły górę u jednej z sąsiadek Pawła. - Musimy poznać prawdę o jego śmierci - mówiła. - Policja nie miała prawa go katować. Nie może być, że było bezprawie. My tego nie odpuścimy.
Zamieszki po śmierci Pawła Klima. Starcie ludzi z policją po...