MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bieda zagląda Polakom w oczy

Rozmawiał Roman Laudański
dr Arkadiusz Karwacki z-ca dyrektora Instytutu Socjologii Uniwersytet Mikołaja Kopernika
dr Arkadiusz Karwacki z-ca dyrektora Instytutu Socjologii Uniwersytet Mikołaja Kopernika archiwum
Rozmowa z doktorem Arkadiuszem Karwackim z-cą dyrektora Instytutu Socjologii Uniwersytet Mikołaja Kopernika.

- Czyją twarz ma polska bieda? Głodnego dziecka? Matki samotnie wychowującej dzieci? Emeryta?

- Bieda to zarówno zagrożenie dla podstaw egzystencjalnych człowieka - głód, problemy z uregulowaniem opłat za często substandardowe lokum, niedostatek ubioru przeciętnej jakości adekwatnego do pory roku, jak i poczucie bycia innym, gorszym od innych, skrzywdzonym poprzez brak możliwości zaspokojenia potrzeb wyższego rzędu, które uznaję za ważne. W wymiarze egzystencjalnym - kiedy mówimy o najbardziej dotkliwym, skrajnym jej wymiarze, polska bieda ma twarz niedożywionego, zaniedbanego opiekuńczo i wychowawczo dziecka, które dodatkowo wraz z wiekiem przejmuje od rodziców postawę bezradną z perspektywy dominujących norm a jednocześnie stara się przetrwać, rozwijając użytkową codzienną zaradność. Bieda ma twarz członków rodziny z utrwalonym bezrobociem w biografii, nikłą motywacją do zmiany sytuacji i często także problemem alkoholowym, który determinuje szanse na skuteczne wydźwignięcie z problemów. To także matka samotnie wychowująca dzieci - niezależnie czy nie ma męża, partnera czy też on jest, ale zmusza kobietę poprzez swoją bezradność do brania całkowitej odpowiedzialności za egzystencjalne losy rodziny. Emeryci, ze względu na gwarantowany stały dochód, uznawani są tzw. wygranych transformacji (przed ' 89 rokiem nadreprezentowani byli w kategorii osób ubogich). Jednak świadczenia, które otrzymują powodują, że w praktyce zmuszeni są do ekstremalnej polityki w sferze konsumpcji - gdzie nagły wydatek rujnuje ich sytuację a opłaty za lekarstwa decydują, że poziom ich zdolności konsumpcyjnej obniża się poniżej progu biedy. Ludzie, którzy utrzymują się z niezarobkowych źródeł to zatem w praktyce także potencjalni biedni.

- Biedą, wykluczeniem społecznym bardziej zagrożeni są mieszkańcy miast czy wsi?

- Współcześnie doświadczana w Polsce bieda ma charakter rozproszony. To bieda miast i wsi, choć w statystykach polskiej biedy możemy odnaleźć wciąż nadreprezentację ludzi mieszkających na wsi - w oficjalnych statystykach, ponieważ obszary wiejskie dają szanse na różne sposoby przetrwania, dorobienia. W mieście, z rozproszoną kontrolą społeczną, częściej zobaczymy najbardziej dramatyczne wymiary biedy: bezdomnych, przeszukujących śmietniki. Na wsi takie praktyki zobaczymy znacznie rzadziej, co nie znaczy, że biedy tam nie ma. I nie mówię tu tylko o często eksponowanych środowiskach popegeerowskich.

- Mamy dobre rozwiązania systemowe, sprawą pomoc, czy też poszczególne grupy są coraz bardziej wykluczone?

- Nie mamy sprawnej pomocy. Wciąż koncentrujemy się (widać to chociażby w programach wyborczych partii politycznych) na wysokości środków przeznaczanych na reintegrację społeczną i aktywizację zawodową ale w tych dyskusjach zbyt mało miejsca poświęcamy efektywności wydatkowania środków na cele socjalne. Nie tyle skandalem jest w mojej opinii fakt, że w tym roku względem poprzednich przeznaczamy znacznie mniej pieniędzy na aktywną politykę rynku pracy (np. staże, roboty publiczne, prace interwencyjne), jako szansę dla wielu ludzi na zaktywizowanie zawodowe. Skandalem jest to, że nikt nie stara się mierzyć i dyskutować o skuteczności tych instrumentów, interesować się losami ludzi, którzy korzystają z tych form. Mamy pakiet sześciu ustaw, które w praktyce mają porządkować przestrzeń instytucjonalną w duchu aktywnej polityki społecznej ukierunkowanej na walkę z wykluczeniem społecznym. Mamy nowe instytucje, mamy strumień środków z UE, wiele realizowanych i zrealizowanych projektów. Część z tych przedsięwzięć rzeczywiście przynosi małe i większe sukcesy. Ale w dalszym ciągu pomagamy bez troski o to, czy to, co oferujemy innym w postaci usług społecznych w ogóle przynosi rezultaty, czy usługi spełniają choćby minimalnie standardy. Profesor Anna Michalska z UAM w Poznaniu współczesną politykę aktywizacji w Polsce nazywa "przerabianiem środków z UE". Przerabiamy te środki, narzekamy na to, że z roku na rok ubywa zmotywowanych biednych i do projektów trafiają ci, którzy jedynie świadomie lub nie wyrażają zgodę na udział w przedsięwzięciu, narzekamy, że nie sposób jest osiągać sukcesów reintegracyjnych przy tak zmotywowanych ludziach z wieloma deficytami. W wielu wymiarach skutecznie ukrywamy problemy, przekierowujemy biednych z jednego systemu do innego systemu, zmieniamy ich status. Czy jednak gruntownie zmieniamy ich sytuację - części na pewno tak, ale czy pozwala to uznać współczesną politykę skuteczną (czy skuteczniejszą od gruntownie krytykowanej państwowej opiekuńczości) - mam wątpliwości.

- Często politycy używają argumentu dawania wędki, a nie ryby, ale osoby biedne pytają: tylko gdzie ta wędka?

- We współczesnej polityce społecznej wędką są kompetencje, umiejętności dawane ludziom poprzez usługi społeczne. Należy tu wskazać usługi reintegracji społecznej (np. diagnoza sytuacji społecznej danej osoby, konsultacje z psychologiem, nauka posługiwania się komputerem, przygotowanie cv, trening interpersonalny, organizowane grupy wsparcia, nauka autoprezentacji), aktywizacji zawodowej (np. kursy zawodowe, szkolenia, poradnictwo zawodowe, pośrednictwo pracy, staże, roboty publiczne, prace interwencyjne) oraz usługi terapeutyczne (np. praca z osobami z niepełnosprawnością, terapia rodzinna, profilaktyka uzależnień). Ta oferta ma gwarantować ludziom nowe kompetencje, nowe umiejętności - wzmacniać jako uczestników życia społecznego (porządkowanie i rozwijanie kontaktów w ludźmi w tym z członkami własnej rodziny, świadomość własnych zdolności) oraz potencjalnych pracowników (nowe kwalifikacje, na nowo odkrycie, że mogę funkcjonować w sposób usystematyzowany i brać odpowiedzialność za finansowe losy rodziny w swoje ręce). Jedna sprawa to fakt ich istnienia - niewątpliwie uaktywniliśmy w Polsce rozbudowany system transferu tych "usług-wędek". Inna sprawa to skuteczność tych instrumentów ze względu np. na adekwatność oferty usług do potrzeb tych ludzi, czy ze względu na specyfikę lokalnego rynku pracy (brak zdolności do generowania wolnych miejsc). Polityka usług społecznych to polityka dawania szans i narzędzi ale także wielu zawodów i porażek - nietrafionych, niskiej jakości inwestycji.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska